Od 10 lat nie było tak złego roku, jak obecny, dla polskich producentów pomidorów do przetwórstwa – ocenia prezes Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw w Łowiczu, Ireneusz Znyk.
Rośliny nie tylko plonowały słabiej niż zwykle, ale także warunki pogodowe nie pozwoliły zebrać wszystkich pomidorów. Na podmokłych glebach nie można było wjechać na pole do zbioru.
Początek sezonu był chłodny, wiele plantacji zostało uszkodzonych przez gradobicia, szczególnie w okolicy Łęczycy i Pudliszek (tu straty wyniosły 60 proc. plantacji). Znacznie mniej niż zwykle zebrali producenci z okolicy Żychlina. Na domiar złego w końcu sezonu przyszły ulewy.
W efekcie zakładom przetwórczym brakowało surowca i wiele z nich działało z przestojami.
„Obecnie w kraju za pomidory przemysłowe w zależności od ich jakości płaci się od 33 do 40 groszy za kilogram. To i tak więcej niż we Włoszech czy też innych krajach Europy Południowej” – mówi I. Znyk. Jednak produkcja w Polsce jest niestabilna, wrażliwa na wahania pogodowe.
Jak wyjaśnia, dotychczas polskich producentów ratowały unijne dopłaty, które jednak co roku były obniżane. Dwa lata temu dopłata wynosiła dla polskich producentów 4300 zł/ha, rok temu 3200 zł/ha, a obecnie 1600 zł/ha. Z informacji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że zmniejszenie kwoty dotacji uwarunkowane jest tym, że zwiększyła się liczba producentów/powierzchnia, na które podzielono dopłaty.
Źródło: dzienniklodzki
RS