W tej sytuacji co światlejsi sadownicy dążą do tego, aby potrzebną ilość materiału nasadzeniowego zamówić u szkółkarza już jesienią (a nawet z rocznym wyprzedzeniem), a odebrać go dopiero na wiosnę następnego roku.
W dobrze zorganizowanych przedsiębiorstwach szkółkarskich, a takich jest coraz więcej, drzewka przechowuje się przez zimę w chłodni, w temperaturze bliskiej 0°C. Większość chłodni wyposażona jest w urządzenia zapewniające niemal 100% wilgotności powietrza w pomieszczeniu. Korzeni drzewek w takich przechowalniach niczym się nie przykrywa, a jedynie zrasza automatycznie wodą i zabezpiecza je przed rozwojem pleśni. Ta technologia przechowywania sadowniczego materiału szkółkarskiego generalnie sprawdza się na całym świecie. Po okresie zimy drzewka w sadzie rozwijają się bardzo dobrze. System korzeniowy szybko regeneruje się po posadzeniu w glebie i drzewka dają spodziewane przyrosty.
Przypadek, jaki zdarzył się z brzoskwiniami w sadzie ekologicznym w Nowym Dworze koło Skierniewic, wart jest bardziej szczegółowego opisania. Drzewka pięciu odmian brzoskwini (po 22 sztuk odmian ’Harnaś’, ‘Royalvee’, ‘Redhaven’, ‘Harrow Beauty’ i ‘Inka’) zakupiono jesienią 2008 r. w Ośrodku Elitarnego Materiału Szkółkarskiego w Prusach. Przez zimę przechowywano je bez okrywania korzeni w chłodni Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach wyposażonej w automatyczne zamgławianie. Wiosną następnego roku po ruszeniu wegetacji stwierdzono, że nie przyjęły się po 4 drzewka odmiany ‘Harnaś’ i tyle samo odmiany ‘Redhaven. Nie przyjęło się także po 7 drzewek odmian ‘Harrow Beauty’ i ‘Inka’ . Dosadzane drzewka po paru tygodniach całkowicie zaschły. Jesienią 2009 r. ponownie zamówiono w Prusach brakującą liczbę drzewek i przechowywano je w chłodni, podobnie jak poprzednio, wraz z drzewkami innych gatunków roślin sadowniczych. Po wysadzeniu ich do sadu wiosną, po kilku tygodniach żadne z nich nie dało oznak życia i w konsekwencji wszystkie uschły. Kolejny, trzeci już raz zamówiono brakującą liczbę drzewek brzoskwini na uzupełnienie wypadów w tym samym miejscu co poprzednio. Tym razem zalecono je przechować na miejscu w chłodni szkółkarskiej, ale już z korzeniami zabezpieczonymi wilgotnymi trocinami. Tak przetrzymane przez zimę drzewka brzoskwini po posadzeniu do sadu wiosną 2011 r. przyjęły się prawie w stu procentach. W związku z powyższym można zapytać, jakie wynikają z tego wnioski dla samego szkółkarza, a pośrednio także sadownika. Pierwszy byłby taki, że nie powinno się przetrzymywać w chłodni szkółkarskiej drzewek brzoskwini bez okrycia korzeni, ponieważ prawdopodobnie przez zimę tracą one zdolność regeneracji i wiele z nich po posadzeniu do gruntu nie daje oznak życia. Fakt ten może być powodem wielu reklamacji składanych przez sadowników, którzy obciążają winą szkółkarzy, a ci są „Bogu ducha winni”, ponieważ nie wiedzą, że tak może się dziać z drzewkami tego gatunku. O tym zjawisku jak dotąd nikt jeszcze – według mojej wiedzy – nie pisał. Sadownik także traci z tego powodu, ponieważ nie spełniły się jego nadzieje na szybkie uzyskanie spodziewanych plonów.
Tylko przypadek sprawił, że możemy podać tę informację bez większego ryzyka i uczulić zainteresowanych na fakt, że brzoskwinia należy do grupy tych nielicznych gatunków, których drzewka mają system korzeniowy wyjątkowo wrażliwy na wahania wilgotności (tu powstaje pytanie: deficyt czy może jej nadmiar?) w pomieszczeniu przechowalni, co prawdopodobnie decyduje o tym, czy u drzewek posadzonych do gruntu pojawią się korzenie włośnikowe oraz czy korzenie szkieletowe będą w stanie zainicjować powstawanie tych elementów systemu, które decydują wzroście, zdolności pobierania z glebywody, składników pokarmowych oraz o wigorze posadzonych roślin.