Trzecie – organizowane 23 lutego przez ProCam – bo w tym rejonie chętnych do zapoznania się z nowinkami nie trzeba ze świecą szukać. Wielu okolicznych producentów owoców należy do Stowarzyszenia Integrowanej Produkcji Owoców „Podkarpacie” zrzeszającego ponad 110 podgórskich gospodarstw – wraz z wójtem gminy Jodłownik i firmą Bayer było ono współorganizatorem spotkania, które tym razem odbyło się Sali OSP Jodłownik. Drugą nowością w programie imprezy była część praktyczna – pokaz cięcia w sadzie jabłoniowym.
Adam Fura, stały gość szczyrzyckich spotkań, mówił w tym roku o wpływie warunków pogodowych na produkcję owoców. – Jabłonie zakończyły okres spoczynku bezwzględnego – na ‘Lobo’ pąki popękały już w zeszłym tygodniu. Teraz warunki pogodowe mogą okazać się dla drzew niebezpieczne – kilkudniowe ochłodzenia do minus kilkunastu stopni grożą rozhartowanym roślinom uszkodzeniami mrozowymi – rozpoczął omawianie temperatury jako czynnika produkcji. – Obserwując w sezonie przebieg pogody warto pamiętać o (między innymi) kilku wartościach temperatury, które mają podstawowe znaczenie dla rozwoju roślin i samych owoców. Po osiągnięciu przez glebę 4˚C rozpoczyna się proces „budzenia się” drzew. Gdy do takiego poziomu spadnie w sezonie wegetacyjnym temperatura powietrza ustaje krążenie soków u gatunków ziarnkowych.
U pestkowych i jagodowych to „zero fizjologiczne” wynosi 7˚C. Brak dopływu substancji odżywczych powoduje zamieranie zawiązków, „zrzucanie” ich mimo stwierdzonego zapylenia i zapłodnienia kwiatów. Poniżej 6˚C nie kiełkuje pyłek. Przy 12˚C pobieranie substancji przez liście osiąga już dostateczną dynamikę. Przy takiej samej ciepłocie gleby mierzonej na 20 cm głębokości zaczynają wyrastać korzenie włośnikowe. Jeszcze 2 stopnie więcej trzeba, by z gleby rośliny mogły pobrać fosfor. Ogrzanie się powietrza powyżej 25˚C powoduje spowolnienie transpiracji, w efekcie czego owoce przestają rosnąć. Dobowa różnica temperatury większa niż 8˚C może być przyczyną ordzawiania się owoców – relacjonował A. Fura.
Na sali w Jodłowniku
Aura mijającej zimy stanowiła również tło wystąpienia Tomasza Gasparskiego (Bayer), który skupił się na prognozach wystąpienia w bieżącym roku mączniaka jabłoni. Patogen dokuczał mocno już w ubiegłym sezonie, nie wszyscy sadownicy zdołali chorobę opanować, czy choćby ograniczyć – ci będą mieli największe problemy w nadchodzącym sezonie. Konieczne jest bardzo dokładne wycinanie chorych pędów i stopniowo pojawiających się rozet liściowych. Później dochodzi do zabiegów chemicznych, ale nie dysponujemy fungicydami zdolnymi do wyeliminowania w zupełności sprawcy. Z doświadczeń firmy wynika, że użycie triazoli daje około 50-procentową skuteczność. Preparat Flint Plus pozwalał podnieść ją do 81-84%, zaś skuteczność Luny Experience podchodziła pod 99%. Racjonalne wykorzystanie dostępnych preparatów pozwala więc mocno ograniczyć mączniaka właściwego jabłoni, choć nie eliminuje wszystkich jego objawów.
Dr Aleksander Gondkiewicz (UR Kraków) przypomniał podstawowe pojęcia i procesy, związane z przerzedzaniem oraz terminy i preparaty do tego celu. Poza klasycznymi, znanymi powszechnie preparatami do przerzedzania kwiatów i zawiązków, z nowszych wymienił Brevis 150 SG, którego działanie polega na hamowaniu przebiegu fotosyntezy, przez co powoduje obumieranie najsłabszych zawiązków. Sadownicy w krajach zachodniej Europy mają do dyspozycji niezarejestrowany u nas Diramid – forma amidowa NAA – badany w polskich warunkach okazał się mniej skuteczny mniej skuteczny od Pomonitu.
Część praktyczną poprowadził Andrzej Gasparski – wieloletni kierownik gospodarstwa w SZD Brzezna. Sad w Jodłowniku udostępnili Kazimierz Zapalski i jego syn Krystian.
Pokaz cięcia prowadzony przez Andrzeja Gasparskiego w sadzie Kazimierza i Krystiana Zapalskich w Jodłowniku
Tekst i fot. P. Grel