Zdaniem Zbigniewa Rewery, szefa Grupy Producentów Refal Sp. z o.o. zaprezentowanym podczas 6. Konferencji Odmianowej w Sandomierzu nasze sadownictwo budzi coraz większe zainteresowanie w branżowym światku. Odwiedzający Polskę sadownicy z krajów będących tradycyjnymi potęgami w produkcji owoców najczęściej są mocno zaskoczeni skalą zmian, jakie u nas zaszły w ostatnich latach.
Kurtuazja i komplementy nie powinny nam przesłaniać faktu, że równocześnie jesteśmy pilnie obserwowani jako już nie potencjalni konkurenci, lecz jako rozdający karty liderzy rynku jabłek. Trudno wykluczyć, że nie doświadczymy różnych przejawów rzucania kłód pod nogi. Stąd waga problemu zachowania wszystkich wymogów bezpieczeństwa żywnościowego oferowanych przez nas owoców. Przyklejenie polskim jabłkom łatki niespełniających norm sanitarnych wymaganych w krajach importerów (przykłady mamy ciągle z Rosji) będą drogo kosztować sadowników. Skorzystają producenci i firmy zagraniczne. W zachowaniu jakości owoców pomogą wybudowane w ostatnich latach obiekty pod warunkiem, że do nowoczesnych komór trafią dobrze wyprodukowane owoce poszukiwanych na rynkach odmian. Poza tym tych owoców trzeba mieć tyle, ile potrzebują rynki – wymaga to od nas wysiłku organizacyjnego.
W regionie Sandomierza producenci zrobili już kilka kroków w pożądanym przez rynek kierunku. Zintensyfikowali produkcję, poprawili jakość jabłek, postawili chłodnie i sortownie. Pracują w grupach, zaczęli wspólny marketing pod logo San Export Group. Wspólnie dysponują około 50 tysiącami ton jabłek.
Jednym z kolejnych problemów do rozwiązania w ramach całego regionu jest wybór optymalnych dla tutejszych warunków odmian i ograniczenie ich liczby do 5-8. Zmniejszy to koszty produkcji i handlu, lepiej dopasuje do oczekiwań rynkowych. Oprócz dużej produkcji wybranych „standardów” region może się pokusić o wylansowanie jakiejś swojej „niszowej’ specjalności.
pg