Makosz zaznaczył, że informacje na ten temat zebrał od sadowników i doradców z większych rejonów sadowniczych. Według profesora, na drzewach owocowych, niezależnie od gatunku, jest pod dostatkiem pąków kwiatowych, co jest dobrą oznaką. Mniej jest natomiast pąków na starych oraz niedostatecznie pielęgnowanych jabłoniach, które obficie owocowały w ubiegłym roku. Jego zdaniem, z tego powodu w tym roku może być mniej niż w 2012 r. jabłek przemysłowych, czyli tych przeznaczonych do przetwórstwa.
W ubiegłym roku zebrano ok. 2,8 mln ton jabłek – o 15 proc. więcej niż rok wcześniej.
Makosz podkreślił, że na razie jest za wcześnie, by prognozować zbiory owoców. Zaznaczył jednak, że obecna pogoda sprzyja wegetacji. Pierwsza miarodajna prognoza może być przygotowana dopiero ok. 2 tygodniu po zakończeniu kwitnienia, tj. pod koniec maja. Profesor dodał, że jako pierwsze owocować będą czereśnie, które są już w fazie kwitnienia.
Zdaniem Makosza, opłacalność produkcji jabłek w naszym kraju zależy od poziomu eksportu. Przy produkcji 2,8–3,0 mln ton trzeba wyeksportować 700-800 tys. ton, a to bardzo dużo. Jest to jednak możliwe, jeżeli sadownicy będą dysponowali wysokiej klasy jabłkami deserowymi. Powinny one stanowić 3/4 produkcji, podczas gdy obecnie w naszym kraju jest to jedynie połowa. Chodzi o jabłka o określonej wielkości, odpowiednio wybarwione i nieuszkodzone. – Jabłka posiadające takie cechy można łatwo sprzedać po opłacalnych cenach, nie tylko w Europie – zapewnił Makosz. Zaznaczył, że koszty produkcji są w Polsce niższe niż w np. Holandii, a w krajach Europy Zachodniej i poza nią ceny jabłek są istotnie wyższe niż w krajach wschodniej Europy. Atrakcyjne ceny można uzyskać za jabłka odmian: Gala, Golden Delicious, Jonagold i Sampion.
Źródło: