Firma Procam w ramach Letniej Akademii 2015 zaproponowała sandomierskim i sądeckim sadownikom dwudniowy wyjazd studyjny do kilku interesujących gospodarstw i instytucji w środkowej i północnej części Polski.
W pierwszym dniu grupa odwiedziła sad Michała Dekasiewicza w Laskach k. Warki, Grupę Producentów Polsad w Lewiczynie oraz szkółki Ryszarda i Anny Nowakowskich w Rykałach. Celem zasadniczym, przewidzianym na drugi dzień wyjazdu były IV Letnie Pokazy Czereśniowe zorganizowane w tym roku w Grupie producentów Galster w Wierzchucicach k. Bydgoszczy.
Sad Michała Dekasiewicza, którym zajmuje się wspólnie z ojcem, ma 15 hektarów. Składa się głównie z jabłoni, czereśnie stanowią w nim już tylko niewielki dodatek (ostatnia kwatera będzie wkrótce zlikwidowana), niewiele jest grusz. Rośnie na słabych, piaszczystych glebach typowych dla tego rejonu. Jest nawadniany kroplowo. Odnawiając sukcesywnie kwatery przechodzi z jabłoni na ‘M26’ (głównie) zastępując je ‘M9’. Przy zakupach materiału szkółkarskiego ogranicza liczbę kontrahentów – zamawia z wyprzedzeniem drzewka w wybranej szkółce. – Kupowałem czereśnie (‘Kordię’), kiedy jeszcze na nie ”chorowałem”, od pięciu szkółkarzy i w sumie posadziłem sobie 48 różnych odmian… Teraz kupuję w jednym miejscu, łatwo dojść do ładu – mówi M. Dekasiewicz.
Podczas dyskusji w sadzie nie zabrakło zawsze aktualnych wątków ochroniarskich – pomimo panującego upału sadownicy gorąco dyskutowali nad deklaracją gospodarza, że swoje drzewa opryskuje nawet z szybkością 9-10, a nawet i 12 km/godz. – Rzędy drzew mają u mnie po ponad 1,1 km długości. „Czołgając się” 3-4 km/godz. traktorzyści zasypiają, nim dojadą do końca rzędu! Sady są gęste (rozstawa 3 m), międzyrzędzia równe, bez kolein – nie zdarzyło się, by traktor z „beczką” spowodował jakąś kolizję… – wyjaśniał powody takiej strategii ochrony M. Dekasiewicz.
W Lewiczynie sadownicy z południa kraju byli gośćmi Spółdzielczej Grupy Producentów Polsad. Jej wiceprezes Piotr Wojda podzielił się doświadczeniami z pracy podmiotu zorganizowanego według zasad spółdzielczości. Grupa liczy obecnie 22 członków, nie zabiega o rozszerzenie. Rocznie przechodzi przez nią około 27 tys. ton jabłek, nie wszystkie pochodzą z sadów członków Grupy. Ci oddają jej do dyspozycji do 80% własnych jabłek. W Grupie – co wynika ze statutu spółdzielczego, każdy członek dysponuje jednym głosem, co coraz bardziej doceniają członkowie Polsadu. Ale i inni nasi sadownicy zaczynają dostrzegać korzyści z takiego ustawienia grupy, by nie można było łatwo przechwycić kontroli nad nią przez niewielką grupę głównych udziałowców, co niestety miewa u nas miejsce. Uczestników Letniej Akademii ProCam-2015 interesowały głównie organizacyjne i prawne rozwiązania wypraktykowane przez kolegów-spółdzielców z Lewiczyna. Z zainteresowaniem wysłuchali więc relacji prezesa P. Wojdy o sposobach rekrutacji pracowników i systemów wynagradzania. Szefowie grupy z Lewiczyna wszędzie, gdzie to możliwe wykorzystują zatrudnianie na zasadach spółdzielczego stosunku pracy oraz powołania.
Piotr Wojda – wiceprezes Spółdzielczej Grupy Producentów Polsad dzieli się swoimi doświadczeniami z sadownikami sandomierskimi i sądeckimi
W sąsiedztwie Polsadu, również w Lewiczynie pracują w stworzonej przez siebie szkółce Anna i Ryszard Nowakowscy, którym teraz pomaga również ich syn Mateusz. W firmie ARNO pod szkółkami jest w bieżącym roku ponad 60 hektarów w gospodarstwie Rykały liczącym w sumie ponad 230 hektarów. Gospodarzy dopytywano o asortyment produkcji szkółki. Są to głównie jabłonie, w tym roku dostępne w ofercie będą drzewka jednoroczne i knipbaumy. Dyskutując o odmianach R. Nowakowski zwrócił uwagę sadowników na konsekwencje sadowniczych mód – ostatnio bardzo popularne stały się odmiany z grupy ‘Red Deliciousa’. Ta ciepłolubna rodzina jest jednak bardzo podatna na patogeny powodujące choroby drewna i kory. W dodatku ostatnie nasze zimy są wręcz zabójcze dla drzew owocowych, zwłaszcza młodych. Długie, ciepłe okresy i krótkie chłody z kilkunastostopniowymi mrozami wystarczają, by drzewa weszły w stan spoczynku, ale nie hamują rozwoju patogenicznych grzybów. Aż do wiosny drzewa są bezbronne przed infekcjami. W dodatku w polskich sadach nie wykonuje się zabiegów ochronnych zimą – gdy panuje temperatura około 0˚ C.
W szkółce w Rykałach – Ryszard Nowakowski – drugi z lewej – opowiada o organizacji pracy i produkcji gospodarstwa
Tekst i zdjęcia: pg