14 października, ulica Nowogrodzka w Warszawie, centrum biznesowe, stolica kraju – największego producenta jabłek w Europie. Restauracja emanująca polskimi akcentami, specjalność „kuchnia polska z elementami kuchni międzynarodowej”. Klienci międzynarodowi, napisy po angielsku, w bezpośrednim sąsiedztwie znany hotel 5-gwiazdkowy. Stół przed restauracją i koszyk z jabłkami a w koszyku… jak na zdjęciach. Nie mamy najmniejszego pojęcia, dlaczego taką wizytówkę polskiemu sadownictwu – nawet jeśli jest to coś „własne ekologiczne”- chcą wystawić restauratorzy. A wszystko pod szyldem „jedz jabłka” i to nawet po rosyjsku.
W ostatnich miesiącach obserwujemy w wielu firmach i instytucjach działania w ramach akcji „jedz jabłka”, jedz polskie jabłka. Czemu właściwie mamy je jeść ? Bo są dobre, smaczne i ładne – tylko często nie te, które uczestniczą w tych akcjach. Niestety nierzadko to, co jest wystawiane w koszykach, to jakość owoców przemysłowych lub gorzej. Smutne jest to, że za tym zawsze stoi człowiek – sadownik, który te jabłka dostarcza, ktoś, kto je od niego kupuje czy przyjmuje i ktoś, kto je eksponuje i zachęca do konsumpcji.
Sadownicy nie powinni być obojętni na takie przypadki. Liczymy też, że organizacje sadownicze przyjrzą się mechanizmom działającym wokół akcji propagujących jabłka.
Kelner w opisanej restauracji, zapytany dlaczego kpi sobie z polskiego sadownictwa, zawstydzony zabrał koszyk.
Jeśli mają Państwo zdjęcia podobnych akcji, w gruncie rzeczy psujących opinię polskim jabłkom, prosimy przysyłać je do nas na adres kontakt@ogrodinfo.pl. Wybrane opublikujemy. Dobra opinia o naszych jabłkach jest w interesie nas wszystkich.
red.
Ku..a ja na spady lepsze dawałem.
Takich sparszałych to trudno by było znaleźć w sadzie u mnie .
Człowieku, Ty chyba nie rozumiesz. Sadownictwo to ogromy biznes. Prężna część naszej produkcji agro. Jedna z nielicznych gałęzi gospodarki która trzęsie połową Europy. Jeśli jakieś ciaptaki robią sobie z tego jaja i się naigrywają to niech się nie dziwią, że Ci co z tego żyją nie są zadowoleni. Możesz sobie sam jeść co chcesz i mieć dowolnie złe jabłka ale szanuj pracę tych co płaca podatki i zapewniają miejsca pracy.
do ogryzek (sorry, wstawiłem się nie tam, gdzie chciałem więc powtarzam): był taki film w PRL-u -super wtedy „Kochajmy syrenki”. Były też syrenki z FSO na Żeraniu – można by nimi jeździć nadal (zresztą właśnie je reanimowano) – po cholerę nam te wszystkie VW, Renaulty, Fordy – też fajne, ale inna bajka przecież…?
Jeśli chodzi o jaj to nie będę polemizował, nie dalej jak wczoraj jadłem takie jabłka z przydomowego sadu, wyglądały podobnie, miały ślady kilku chorób, ale były bardzo smaczne. Oczywiście z ekologicznego sadu jabłka mogą wyglądać podobnie jak z konwencjalnego. Myślę jednak, że ta konwencja w marketach również pozostawia czasami wiele do życzenia i kogo tu winić – sadowników, markety, czy klientów miażdżących owoce w poszukiwaniu czegoś lepszego
Sad ekologiczny to nie znaczy zgniłe, odpychające i gorzej niż przemysł. Chyba ogryzek ma skrzywione patrzenie na ekologię. Ekologiczne czy nie patrzeć się nie da i nóż się w kieszeni otwiera. Może im wystawić w koszyku jajecznice z zepsutych jaj z domowego chowu ekologicznych kur – tak dla zachęty ?
Tak się redaktor wymądrza, a nie widzi lub po angielsku czytać nie umie – że to jabłka ekologiczne z przydomowego sadu. Jabłka nie zawsze muszą pięknie wyglądać aby dobrze smakować. A mi się podobają te jabłka, bo są jak z babcinego sadu. Oczywiście te z sadów konwencjonalnych też są piękne, ale to już inna bajka…
http://www.radiocafe.pl
Żenada. Żal czytać. Brak słów dla ludzkiej głupoty.
Jabłka dostarczał w ramch wycofania z rynku sadownik nie frajer. Juz chyba wiem o czym mówił nasz minister.
Agentow GRU juz aresztowali, nie powtorzy sie.
z rowów powybierali, wyrzucone przez jakiegoś wściekłego sadownika
chyba na skupie przemysłu kupili po 10gr…\