Skąd pomysł rozpoczęcia przygody z uprawą jagody kamczackiej biorąc pod uwagę, że dopiero obecnie ten gatunek staje się popularny?
Małgorzata Jaszyk: To wszystko, przez mojego brata – namówił mnie żebyśmy zaczęli rodzinny biznes, żebym już nie wracała do korporacji, żebyśmy mieli coś dla siebie i naszych dzieci. Dwa lata szukaliśmy pomysłu i tak znaleźliśmy jagodę kamczacką.
Jak na początku wyglądał market-research? Czy trudno było o sadzonki i wiedzę na temat uprawy?
Marcin Jaszyk: Najwięcej informacji było w języku japońskim, bo jagoda kamczacka wywodzi się z Hokkaido, tam nazywa się hasukapu, dlatego międzynarodowo przyjęła się nazwa haskap. Wynajęliśmy studentkę japonistyki i z jej pomocą godzinami czytaliśmy jak uprawiać ten gatunek, oglądaliśmy filmy farmerów japońskich, oferty produktów z jagody w sklepach on-line. Nawiązaliśmy też kontakt z „rodzicami” polskich odmian jagody – Zofią i Hieronimem Łukaszewskimi, którzy dali nam wiele wskazówek dotyczących uprawy. Sadzonki zamówiliśmy rok przed założeniem plantacji. W 2014 roku jak zakładaliśmy plantację. Gatunek ten był jeszcze bardzo mało znany.
Czy uprawa jagody kamczackiej należy do wymagających? Jeszcze kilka lat temu uważano, że jest to gatunek odporny na infekcje patogenów i żerowanie szkodników. A jak wygląda rzeczywistość?
Małgorzata Jaszyk: Trudno nam odpowiedzieć na to pytanie, bo nie mamy porównania. Ważne jest aby materiał nasadzeniowy był doskonałej jakości i taki mieliśmy – po pierwszej zimie wypadło nam zaledwie kilka krzaków na kilkanaście tysięcy. Słuchaliśmy rad pana Hieronima i się do nich stosowaliśmy. Teraz obserwujemy, że w mokrych latach na roślinach pojawiają się objawy mączniaka, w suchych silne poparzenia słoneczne. Kilkanaście krzewów opanował tarcznik. Podjęliśmy decyzje o ich wycięciu, żeby szkodnik nie przeniósł się na inne rośliny na plantacji. O dziwo, krzewy te odrodziły się w kolejnym roku i są zdrowe.
Co decyduje o dochodowości produkcji? Wadą uprawy jagody kamczackiej jest stosunkowo krótki okres sprzedaży owoców. Jakie Państwo znaleźliście rozwiązanie?
Marcin Jaszyk: Od początku założyliśmy, że będziemy przetwarzać owoce. Dzięki temu tylko niewielką część sprzedajemy jeszcze w trakcie zbiorów, z większości robimy sok albo proszek pod własnym brandem BIOHASKAP®, który zarejestrowaliśmy w 2018 roku. Wysoka jakość surowca jest istotnym – kluczowym elementem produkcji. Dzięki wysokiej jakości produkt finalny przeznaczamy głównie na eksport. O jakość trzeba dbać przez cały czas, począwszy od odpowiedniej uprawy, przez termin zbioru, aż po proces przetwórczy.
Jak w Polsce i na świecie zmieniają się trendy w uprawie jagody kamczackiej? Czy przybywa plantacji tego gatunku? Co z uprawą w tunelach?
Marcin Jaszyk: Pierwsze komercyjne plantacje jagody kamczackiej powstały ponad 10 lat temu w Kanadzie, w Polsce przez wiele lat gatunek uprawiany był amatorsko, przez działkowców. W Polsce wiele plantacji powstało kilka lat temu, niestety ze względu na brak rejestracji tego owocu w Unii Europejskiej do 2018 roku i nadal niewielką wiedzę na temat uprawy, pojawiły się duże problemy ze sprzedażą. Z tego powodu część plantatorów zlikwidowała plantacje, a dynamika nasadzeń zmniejszyła się. Doświadczenia niemieckich specjalistów wskazują, że uprawa pod osłonami w tunelach nie sprawdza się w w wypadku tego gatunku. Koszty takiej uprawy są wysokie, a rozwój roślin ograniczony.
Czy prowadzona przez Państwa plantacja od początku była plantacją ekologiczną? Jakie wiążą się z tym wady, a jakie zalety?
Małgorzata Jaszyk: Założyliśmy plantację w systemie ekologicznym. Wiedząc jak duże walory prozdrowotne mają owoce jagody kamczackiej nie wyobrażaliśmy sobie żeby gatunek uprawiać w sposób konwencjonalny. Byłoby to sprzeczne z komunikacją naszego produktu w segmencie zdrowej żywności. Czekaliśmy na certyfikat plantacji 3 lata. Certyfikacji poddany został także cały proces produkcji. W praktyce oznacza to dwójnasób pracy w prowadzeniu dokumentacji, kontrolowaniu procesów, itd.
Uprawa wymaga obserwacji roślin na plantacji, wprowadzania działań profilaktycznych, czasami podejmowania trudnych decyzji agrotechnicznych. Ochrona roślin przed gryzoniami jest trudna. Nie stosujemy żadnych trutek. Obawiamy się bowiem o życie myszołowów zamieszkujących teren plantacji. Dzięki tym drapieżnym ptakom, mamy znacznie mniej kłopotów z ptakami zjadającymi dojrzewające i dojrzałe owoce.
Chętnie nawiążemy współpracę z innymi certyfikowanymi plantacjami jagody kamczackiej, ale nie pseudoekologicznymi. Kontaktują się z nami rolnicy, oferują nam owoce z własnych gospodarstw… i są zdziwieni, gdy nie chcemy z nimi współpracować, nie chcemy kupić owoców. Dlaczego? Bo chodzi nam o ekologię z prawdziwego zdarzenia, o gospodarstwa których produkcja jest certyfikowana. Oznacza to bowiem najwyższą jakość owoców, spełnienie wygórowanych standardów.
Naukowcy i dietetycy mówią coraz więcej o tzw. „French paradox”. Czy jagoda kamczacka ma szansę na zostanie „żywnością przyszłości” ?
Małgorzata Jaszyk: To ciekawe, że pyta Pani o French paradox. Ostatni raz rozmawialiśmy o tym zjawisku podczas wizyty u prof. Elizy Lamer-Zarawskiej, która była wielkim orędownikiem jagody kamczackiej. Tak, jagoda ma bardzo bogaty profil polifenolowy, zawiera głównie antocyjany, ale też kwas chlorogenowy, luteinę, kwercetynę, katechiny i ostatnio odkryte irydioidy, które mają silne właściwości przeciwzapalne. Z pewnością można ją traktować w kategorii superfood. Owoc ten może stać się hitem wśród produktów należących do grupy „zdrowego odżywiania”. Wymaga to jednak nie tylko promocji, ale i wielu lat edukacji społeczeństwa na temat jej prozdrowotnych właściwości.
Dziękuję za rozmowę
Katarzyna Owczarek