Rolnicy prowadzili plantacje po to, by zdobyć dopłaty UE do ekologicznych upraw sadowniczych, a nie zebrać plony - wynika z raportu NIK, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza".
Przez 10 lat na takie dopłaty wydano ponad 708 mln zł, aż 8-krotnie wzrosła powierzchnia upraw, a ich wydajność spadła ponad 20-krotnie. Z funduszy skorzystało 14,5 tys. rolników.
I choć widać było, że dopłaty w żaden sposób nie ożywiają wzrostu produkcji, to resort rolnictwa nie zmienił zasad ich przydzielania. Kolejni ministrowie – z SLD, PiS, Samoobrony, PSL – nie uzależnili przyznania pieniędzy od wymogu uzyskania plonu. Stało się to dopiero w 2014 r.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”.
Źródło:
Jak wyglądają niektóre „sady ekologiczne”, już pisaliśmy – tutaj.