Wczorajszy front atmosferyczny najwięcej szkód wyrządził w południowej części Mazowsza - najbardziej ucierpiały szklarnie i tunele foliowe w okolicach Radomia. Gradziny o wielkości piłki ping-pongowej (ale dochodzące także do wielkości kurzego jaja) rozbijały szkło szklarni, ozbijały szyby samochodowe i demolowały dachy budynków.
W rejonach produkcji sadowniczej również odnotowano opady gradu, ale jego intensywność i wielkość gradowych kulek była mniejsza. Nad Nowosądecczyną przeszły tylko krótkie, obfite deszcze połączone z silnym wiatrem. W Sandomierskiem grad o niedużym nasileniu zanotowano w okolicach Łoniowa. Więcej opadów zarejestrowano w regionie wareckim i okolicach Wilgi. Grad poszarpał blaszki liściowe i poobijał zawiązki. Popękań kory raczej nie stwierdzano. Mocniej odczuły opady grusze – zawiązki 'Nojabrskiej' zdążyły już przybrać prawie poziome położenie i były łatwiejsze do trafienia przez gradziny niż sterczące jeszcze pionowo zawiązki 'Konferencji'.
Dzisiaj sadownicy opryskują sady – opady wywołały infekcje parcha jabłoni, a tkanki uszkodzonych przez grad drzew wymagają ochrony przed chorobami drewna i kory. W planie najbliższych prac warto uwzględnić fakt, że grad oddziaływuje na rośliny podobnie jak mechaniczne przerzedzanie zawiązków – uszkodzone liście produkują więcej etylenu, co należy uwzględnić przy chemicznym przerzedzaniu (neutralizacja Regalisem).
pg