Ukraińcy także zadają sobie pytanie typu "jak żyć?" - stanęło ono przed sektorem ogrodniczym już ponad trzy lata temy po zamknięciu się przed ukraińskimi owocami i warzywami rosyjskiego rynku. Okazuje się, że podobnie jak w Polsce, embargo jest boleśnie odczuwalne, ale nie zagroziło sadownictwo ani warzywnictwu. Wręcz przeciwnie, branże te notują wzrosty produkcji i dokonują znaczących zmian technologicznych.
Po trzech sezonach od opuszczenia szlabanów na granicy z Rosją ukraińskie sadownictwo notuje coroczne zwyżki produkcji i eksportu – zarówno ilościowe, jak i wartościowe. Owoce ukraińskie zaczynają być widoczne na rynkach Unii Europejskiej. Od lat są tam obecne ukraińskie maliny – umyka to uwadze przeciętnego obseratora, bo chodzi o mrożonki eksportowane via polskie firmy pośredniczące. Ale już o jabłkach było tej jesieni głośno – wysyłają je samodzielnie gospodarstwa zachodniej i środkowej Ukrainy, szukają ich w tym kraju sami Skandynawowie, pomagają zaopatrzyć skandynawskie rynki polskie firmy handlowe przerzucając jabłka z Ukrainy (i Mołdawii).
Wygląda więc na to, że nasz wschodni sąsiad zaczyna zbierać efekty lat nauki i pracy nad poprawą technologii produkcji oraz podstawami marketingu. Szuka i znajduje nowe rynki, ma co na nich zaoferować. Poza jabłkami są to śliwki, czereśnie, borówka wysoka, jagoda kamczacka. Wspominaliśmy o tych produktach już nieraz i chyba jeszcze częściej będziemy do nich wracać…
Równie dynamicznie jak produkcja rośnie na Ukrainie przetwórstwo. Ocenia się, że moce przerobowe tej branży w ostatnich latach rosną w tempie prawie 30% rocznie (choć jeszcze nie osiagnięto poziomu produkcji sprzed embarga).
za: A. Yarmak
pg