Zamiast ziemniaków – sorgo

Z powodu zmian klimatu, zamiast ziemniaka i żyta będziemy w przyszłości raczej uprawiać kukurydzę i sorgo. Trzeba się będzie na nowo nauczyć gospodarowania wodą - powiedział profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, dr hab. Zbigniew Karaczun. W naszej szerokości geograficznej globalne ocieplenie oznacza w rolnictwie przede wszystkim problemy z wodą, której będzie niedostatek lub nadmiar.
Klimatolodzy prognozują, że w przyszłości opady będą miały inny charakter niż dziś. Większość wody będzie spadała w postaci gwałtownych deszczów, więc trzeba będzie retencjonować wodę i zapobiegać gwałtownym powodziom.
W ostatniej dekadzie grad występował w województwie małopolskim dwa razy częściej niż w końcu XX wieku. Jedną z metod ochrony przed nią jest wykorzystanie tzw. siatek antygradowych.
 
Ocieplenie to również nowe choroby i szkodniki upraw. Jakiś czas temu nikt u nas nie słyszał o szrotówku kasztanowcowiaczku, który jednak stał się bardzo popularny, bo niszczy drzewa kasztanowca białego. Mamy też nowy problem ze szkodnikiem kukurydzy – omacnicą prasowianka, który dawniej się w Polsce nie pojawiał, bo było za zimno. Teraz występuje dość powszechnie. W części Wielkopolski zdarzało się, że niszczył nawet sto procent plonów.  Rośnie liczba zachorowań na boreliozę i inne choroby odkleszczowe, zaczyna się pojawiać komar tygrysi, który może przenosić dengę… – wylicza profesor.
 
W Polsce przystosowanie się do ocieplenia oznacza, że będziemy hodowali i uprawiali nowe odmiany albo wręcz gatunki. Prawdopodobnie trzeba będzie zrezygnować z ziemniaków, które wymagają klimatu chłodniejszego, na ich miejsce może wejść sorgo. Może się pojawić problem z żytem, które przy bardzo wysokiej temperaturze nie będzie dawało dobrych plonów. Za to już dziś właściwie w całej Polsce dobrze plonuje kukurydza – zauważa dr hab. Karaczun.
 
Aby przygotować rolnictwo na nowy reżim opadów, w skali całego kraju należałoby uregulować wyzwania związane z retencją, odbudowywać małe zbiorniki śródpolne, a nawet tereny bagienne. W przypadku adaptacji w skali kraju ważne jest, by pewne działania były finansowane z funduszy publicznych – ocenia Zbigniew Karaczun.
 
Trzeba jednak pamiętać, że adaptacja jest możliwa tylko do pewnego momentu. Jeśli zmiany klimatu zajdą za daleko i temperatura zamiast o ok. 2 st. C, wzrośnie o 4-5 st. C., to adaptacja – zwłaszcza w skali globalnej, nie będzie możliwa – dodał. – Dlatego też niezbędne są działania mające na celu ograniczenie emisji tego gazu ze źródeł antropogennych.
 
Naukowiec zwraca też uwagę, że w niektórych częściach Polski okres wegetacyjny wydłużył się o ok. miesiąc, a na wiosnę rośliny kiełkują nawet 20 dni wcześniej, niż kiedyś, przez co rośnie zagrożenie plonu przymrozkami. Mocny przymrozek w kwietniu czy w maju może zniszczyć cały plon, a to dla sadownictwa klęska. Rozwiązaniem problemu mogą być ubezpieczenia. Obecnie, ze względu na wysokie koszty, większość rolników nie jest ubezpieczona. Stąd rośnie potrzeba tworzenia spółdzielni i korzystania z systemów ubezpieczeń wzajemnych – mówi.
 
Za: money.pl

Related Posts

None found

Poprzedni artykułBędzie łatwiej eksportować do UE?
Następny artykułZabraknie wina?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.