Przez nasz kraj wędruje chłodny front atmosferyczny, który niesie nam szereg gwałtownych zjawisk, charakterystycznych dla ciepłej pory roku.
Front oddziela od siebie dwie skrajnie różne masy powietrza – gorącą znad północnej Afryki i chłodną znad Atlantyku. Na styku tych mas w wilgotnym powietrzu formują się potężne chmury burzowe, które dzisiaj będą się dawać we znaki przede wszystkim na zachodzie, południu, wschodzie i w centrum kraju.
Już od godzin porannych grzmieć i lać będzie na Ziemi Lubuskiej, Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce oraz na Lubelszczyźnie. Z biegiem dnia burze pojawią się również w województwach południowych i centralnych, zwłaszcza w godzinach popołudniowych i wieczornych, kiedy ich intensywność będzie największa.
W ciągu godziny może spaść od 10 do 30 mm deszczu, grad o średnicy od 1 do 3 cm, a wiatr przekraczać w porywach 85 km/h. Możliwe są lokalne podtopienia, uszkodzenia dachów, linii energetycznych i upraw.
W dzielnicach północnych, gdzie burz się nie spodziewamy, padać będzie obficie deszcz i silniej powieje. Do czasu załamania pogody temperatura będzie bardzo wysoka, osiągając na Śląsku, w Małopolsce, na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie od 30 do 33 stopni, a w południowych regionach Wielkopolski, Ziemi Łódzkiej i Mazowsza do 30-31 stopni.
Dla porównania na Pomorzu, po północnej stronie frontu atmosferycznego, gdzie spłynie już zdecydowanie chłodniejsza masa atlantycka, temperatura nie przekroczy 15 stopni. Jutro wszędzie tam, gdzie dziś będzie ponad 30 stopni, temperatura będzie o około 10 stopni niższa. Nie dotyczy to regionów północnych, gdzie już dziś będzie bardzo chłodno, a także południowego wschodu, który będzie jutro jedynym regionem z upałem rzędu 33-34 stopni, do czasu przejścia burz. Wszystko wskazuje na to, że ostatni dzień astronomicznej wiosny skończy się bardzo burzliwie.
Prognoza pochodzi z serwisu TwojaPogoda
