Okazuje się, że prymitywny zwyczaj wypalania pól uprawnych, praktykowany także w Polsce, przynosi olbrzymie zniszczenia i nie ma ani jednej dobrej strony. Pożary pól w okresach suchych bardzo często przenoszą się na tereny leśne i wówczas niezwykle trudno jest opanować błyskawicznie rozprzestrzeniający się ogień.
Z takim problemem zmagają się między innymi strażacy z meksykańskiego Jukatanu. Pożary wywołane przez człowieka degradują tam dziewicze lasy. Kłęby dymu unoszą się nad regionem i gnane silnym wiatrem trafiają daleko na północ, aż do południowych stanów USA. Mieszkańcy Teksasu czy Luizjany skarżą się wówczas na smog, który podrażnia układ oddechowy. Tymczasem meteorolodzy notują znaczące przekroczenia dopuszczalnych norm stężenia groźnych dla ludzkiego zdrowia substancji. Niestety walka ze zjawiskiem jest niemal niemożliwa, gdyż źródło dymu leży w Ameryce Środkowej, gdzie o wszelką edukację w tej sprawie jest niezwykle trudno.
Dym pochodzący z najodleglejszych zakątków to zmora wielu regionów świata. Na przykład obecnie z trującym dymem pochodzącym z pożarów lasów w Indonezji muszą się zmagać Malezyjczycy. Polacy z kolei wiosną i jesienią podtruwani są przez dym pochodzący z pożarów obszarów rolniczych na Ukrainie i w zachodniej Rosji.
Pamiętajmy więc, że każde niedozwolone działanie, zwłaszcza zanieczyszczanie atmosfery, może wpływ na ludzi mieszkających tysiące kilometrów od nas.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda.