Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego chce przeprowadzić inspekcję białoruskich przechowalni owoców, by móc lepiej kontrolować pochodzene napływającego do Rosji towaru objętego embargiem. Białoruś stanowiąca z Rosją jedno państwo związkowe jest nieustająco na celowniku Rossielhoznadzoru jako podejrzana o reeksport zakazanych produktów.
O możliwość inspekcji białoruskich obiektów zwrócił się do swojej moskiewskiej centrali oddział Rossielhoznadzoru briańskiego i smoleńskiego obwodu. Ta kontrola – zdaniem urzędników – pozwoli w nadchodzących miesiącach wykluczyć próby reeksportu z terenu Białorusi objętych zakazem owoców. Służby Białorusi jak dotąd ponoć nie otrzymały od Rosjan oficjalnego wystąpienia w tej sprawie.
Rosjanie odpowiedzialni za ochronę swojego terytorium przed napływem kontrabandy są mocno zaniepokojeni nasilaniem się importu z białoruskiej części państwa związkowego. W ostatnich dwóch miesiącach import z tego kierunku wzrósł dzisięciokrotnie – ze średnio 40 ton na dobę do 400 ton. Z tego 85% stanowią przesyłki z Białorusi. Według rosyjskich specjalistów to za dużo jak na możliwości białoruskiego sadownictwa.
A te możliwości nie są małe – latem bieżącego roku w ekspresowym tempie powstała nowa, asfaltowa szosa o długości 2,5 km wiodąca z Białorusi do obwodu smoleńskiego w Rosji. Przecina ona granicę we wsi Klimenki w pobliżu (4,5 km) oficjalnego przejścia granicznego ze służbami celnymi i pogranicznikami. Nikt – ani po stronie białoruskiej, ani rosyjskiej nie zauważył, jak i kiedy dróżka dostępna tylko dla furmanek stała się szlakiem dla TIR-ów. Może dlatego, że z użyciem ciężkiego sprzętu budowano ją nocami? Służby obu krajów nie są również w stanie znaleźć „inwestora”.
Niewykluczone jednak, że inwestycja ta może mieć coś wspólnego z wcześniejszą o miesiąc akcją celników rosyjskich, którzy przechwycili na swoim punkcie kontroli konwój dziewięciu ciężarówek z greckimi i polskimi owocami wartymi ponad 177 tys. euro. Nowa droga (ponoć służba celna nie ma prawa do jej zagrodzenia czy przekopania) uchroni rzutkich biznesmenów od takich przykrych niespodzianek. Kłopot ma tylko lokalna administracja, która nie wie, komu dziękować za inwestycję ożywiającą biedny przygraniczny region.
Za: TASS, fsvps.ru