Przez wiele ostatnich lat kwiecień kończył się bardzo ciepło, zazwyczaj temperaturą w pobliżu 20 stopni. Przyzwyczailiśmy się do wysokich temperatur i bardzo źle znosimy to, co funduje nam od kilku dni pogoda, a więc nocne przymrozki i ledwie około 10 stopni popołudniami.
Tak chłodno jak obecnie nie było u kresu kwietnia przynajmniej od 2005 roku. Przyczyną takiej sytuacji są wędrujące nad Europą układy niskiego ciśnienia, które często ściągają z północy chłodne, wręcz zimne masy powietrza. Ostatnie dni przyniosły nam powietrze arktyczne.
Stąd też temperatura mierzona na wysokości 2 metrów, spadała przeważnie do 2-3 stopni poniżej zera. Wśród większych miast minus 3 stopnie odnotowano w Katowicach, Toruniu, Bydgoszczy i Białymstoku, a minus 4 stopnie w Łodzi.
W efekcie miejscami zaczął prószyć śnieg, spadł też deszcz ze śniegiem, grad i krupa śnieżna. Przy silniejszym podmuchach wiatru było przeszywająco zimno. Nawet w styczniu zdarzało się, że było cieplej niż teraz, a przecież norma temperaturowa dla końca kwietnia to 5 stopni w nocy i 15 stopni w dzień.
Śnieg i mróz nawiedziły także kraje zachodniej Europy, szczególnie dając się we znaki w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii, Belgii, Francji czy w Niemczech. Śnieżyce przeszły również w górzystych obszarach Włoch. Na zachodzie kontynentu popołudniami nie było cieplej niż 10 stopni.
Kolejne dni mają być cieplejsze, ale tylko w niektórych regionach naszego kraju. Tam, gdzie pojawi się słońce, odnotujemy nawet 20 stopni, ale tam, gdzie będzie się chmurzyć i obficie padać, temperatura nie przekroczy 10 stopni. Taka kapryśna aura, z dużymi i nagłymi wahaniami temperatury, spodziewana jest przez nas również w pierwszym tygodniu maja. Dopiero później zrobi się naprawdę ciepło i słonecznie, za co mocno trzymamy kciuki.
Źródło: