Szybko się uczymy…

Od Rosjan: oni uwielbiają epatowanie procentami. Media rosyjskie zarzucają swoich czytelników podawanymi z dokładnością do dziesiętnych wielkościami (najczęściej planowanymi) wzrostów czegoś tam i w ogóle wszystkiego wokół. W bieżącym sezonie trwa śledzenie rekordów wzrostów eksportu jabłek przez państwa europejskie. Odnotowuje się trzycyfrowe wyniki wzrostu wysyłki jabłek do Rosji z Albanii, Czarnogóry, Serbii, Białorusi, Szwajcarii (nasz portal relacjonował te wysiłki). Nasze media przyjęły tę konwencję.
 
Polskie gazety i portale upowszechniają wyniki analiz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej świadczących o skutecznym omijaniu rosyjskiego embarga przez polskie jabłka. Eksportujemy je wprost do Rosji w postaci koncentratu soku jabłkowego – od sierpnia uiegłego roku wysłano w tym kierunku ponad 12 000 ton KSJ. Popyt w Rosji jest wysoki (brakuje świeżych jabłek), a dodatkowo cena naszego koncentratu jest niska – niższa, niż chińskiego.
 
Eksportujemy także więcej niż dotychczas do innych krajów – i tu te optymistyczne wyliczanki: do Holandii – wzrost o 90%, do do Austrii – o 200%, Irlandii – 500%, no i rekord – do USA – wzrost o 14 tysięcy procent (hura!) – wysyłka z 600 kg wzrosła do 8 tysięcy ton. 
 
Sadownicy śledząc te dumne doniesienia mają jednak mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze, że rozładowuje się zator. Z drugiej – cena oddawanego na przemysł – co by nie powiedzieć – dotąd traktowanego przez Rosję jako deserowe – jabłka nie cieszy. Ale też ryzyko, że wiosną tego jabłka w kraju się nie sprzeda za żadne pieniądze jest spore… 

Za: pb.pl, gazeta.pl
pg 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułWalijczycy rozpoczęli sezon
Następny artykułNa rynki Arabii

12 KOMENTARZE

  1. Oj weź się znaj na kursie franka, cenach skupu jabłek i majtkach Dody jednocześnie… Skopiuje się z jakiejś agencji, trochę się podkręci tytułem, doda dramatyzmu i masz newsa. Nikt niczego nie sprawdza, bo z reguły nie ma na to czasu. Taki zawód pismaka w dużym medium piszącym o wszystkim naraz. Dziennikarz to genialny ignorant, jak to się mówi…

  2. Popier … pismacy uznali ze wysyłka koncentratu jest dowodem na SKUTECZNE omijanie embarga. Skuteczne byłoby jakby sadnik zarobił tyle samo. Skuteczne byłoby jakby jabłka konsumpcyjne trafiały mimo embarga do Rosji w takich samych cenach i ilościach jak w ubiegłych latach. To ze przemysł „zagospodarował” jabłka to nie jest SKUTECZNE omijanie embarga. No ale może popier …. pismaki wiedzą lepiej ? Jak wyzdrowieję i się ruszę z domu to pojadę sprawdzić ceny skupu przemysłu, jak będzie 1 zł/kg to odszczekam.

  3. Jeśli pismakom się popier… bo wysyłke koncentratu uznali za sukces, to jak nazwać to, co przeżywaja od dobrych 20 lat sadownicy uważąjący, że ich deseropodobne owoce znajdą nabywców? Boleśnie weryfikowali to wysokie o sobie mniemanie naszych sadowników Rosjanie już kilka lat temu. A my dalej swoje – ponad 50% polskich jabłek nadaje się tylko dla przetwórstwa, takie prowadzenie sadu jest o kant potłuc z ekonomicznego punktu widzenia. więc kogo bardziej popier… Sadowników czy pismaków?

  4. Spróbujmy jeszcze raz: Instytut stwierdził fakt wysyłki x ton do y krajów. Autorem interpretacji jest prasa. To raz. A dwa, że niekoniecznie trzeba być praktykującym sadownikiem – może nawet trzeba być trochę na dystans od branży, by zauważyć jakiś kawałek rzeczywistości? Skoro sami sadownicy (np. ZSRP) uważają, że rozładowanie rynku jest poważnym problemem do rozwiązania, to ta droga (przerób na koncentrat) też ma jakąś wartość. Im mniej będzie na naszym rynku „ruskiego deseru”, tym łatwiej sprzedamy właściwy deser. Te sprawy muszą rozwiązywać przede wszystkim sadownicy. A to, czy IERiGŻ-PIB jest utrzymywany z naszych podatków czy z innych źródeł nie ma tu nic do rzeczy – on ma badać ekonomiczne otoczenie i przedstawiać fakty, tudzież pomagać je zinterpretować. Pomagać, nie rozstrzygać. Co tu się Instytutu czepiać? On tworzy nasze sadownictwo? obserwuje je, i tyle… spokojnej nocy!

  5. Jeśli utrzymywany z naszych podatków pseudoinstytut śmie twierdzić ze sprzedaż przemysłu 5 razy taniej niż owocu konsumpcyjnego jest dowodem na skuteczne omijanie embarga to powtazam ze się komuś popier ….

  6. Hej, Młodzi (jak mi się zdaje)! Co się tak tym blekotem oblewacie (wiecie choć jak to-to wygląda?)… Czytaliście (ze zrozumieniem) notkę, o którą się tak pryncypialnie wadzicie? – No więc po pierwsze nie 10 tys. ton KSJ, bo do samej Rosji poszło 12 tys. t. Plus to co USA i do mniejszych krajów – to już będzie ponad 20 tys. t. A przecież to nie cały nasz eksport ksj, bo też rzecz wcale nie o wysyłce tego towaru. O ile ja zrozumiałem, notka traktuje o podniecaniu czytelnika procentami – por. pierwsze zdanie. reszta – to ilustracja. Ot, znany wszystkim landszafcik z naszej branży. A propos: w naszym landzie niemieccy (głównie) przetwórcy obkupili się latoś tanio i po uszy towarem na kilka nawet lat naprzód – jeśli tylko mieli tanki na ksj. Zacznijcie myśleć o cenach przemysłu i deseru – tego prawdziwego i „ruskiego” tej jesieni i w następnych latach zamiast młócić plewy!

  7. Blekotu teraz nie uświadczysz – przedwiośnie … Trza więc bez tych ułatwień. Spróbujmy więc. A kto twierdzi, że to sukces sadowników? Oceniać powinni przede wszystkim przetwórcy. Dla sadownika chyba tylko to jest istotne – po ile zdołał sprzedać swoje jabłka na ten ksj. Oczywiście mógł w ogóle nie sprzedawać, nikt nie wytykałby mu, że ratuje co się da. W tym sezonie cena przemysłu chyba nie za bardzo będzie odbiegać od końcowej ceny deseru przechowanego do marca-kwietnia? Na dobrą sprawę powinno się pisać albo „deseru” (z cudzysłowem), albo deseru dla Rosji – bo gdzie indziej takie jabłka nie byłyby traktowane jako deserowe – przecież kotis i wszyscy to wiemy. No to ile można dzisiaj czy za miesiąc dostać za ten „deser” – np. Idareda, Sampiona, Jonagolda? Może bezpieczniej było go opchnąć zimą i mieć z głowy koszty przechowania, sortowania, sprzedaży? Może czegoś nie doszacowuję – proszę o poprawki. W każdym razie około 10 tys. ton ksj to 70-100 tys. ton jabłek które zeszły z rynku. Z tego rynku, na którym na pewno nie wszystkie jabłka uda się sprzedać. Które mogą najłatwiej zostać u sadownika? – No przecież nie Gala czy Golden, choć najdroższe… Więc i tych 70 tys. ton to już coś, bo mogły zalegać u nas, a jednak zeszło. Hipotetycznie kolejną korzyścią powinny być zyski z przyczółków na nowych rynkach (np. samodzielna sprzedaż do USA). No ale to palcem po soku pisane – może być, nie musi. Parafrazując: może lepszy ksj w USA niż deser na kompoście?

  8. To jest efekt „ratujmy co się da”. A że me(n)dia od razu robią z tego sukces sadowników… w końcu czy dziennikarz musi wiedzieć wszystko ;-). Z tym że ten akurat artykuł nic o sukcesie na poważnie nie mówi. A komunauta to niech się swoją porcją blekotu podzieli z potrzebującymi – wtedy i poziom dyskusji wszyscy będziemy mieć podobny…

  9. Faktycznie – pogięło kogoś: przecież gołym okiem widać, że lepiej aby zgniło, niż wysyłać „tam”. Do „kotis” – jak to jest: mamy post, więc alkohol wykluczam, na blekot – za wcześnie – więc skąd to „materii pomieszanie”?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.