Stanowisko Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej w sprawie drastycznego spadku cen skupu owoców maliny i kolejnych gatunków owoców miękkich do przetwórstwa.
W związku z drastycznym spadkiem cen malin, porzeczek oraz niepewną sytuacją wiśni stanowczo protestujemy wobec zaistniałej sytuacji. Proponowane ceny nie dość, że są rażąco niskie w stosunku do kosztów produkcji (malina powyżej 4,00zł/kg, porzeczka czarna powyżej 2,20 zł/kg), to nadal posiadają tendencję spadkową. Obowiązujące ceny za malinę (2,80 zł/kg), i porzeczkę czarną (0,80-1,00 zł/kg) oraz prognozy niskich cen na kolejne gatunki są kpiną. Złudne deklaracje „zasłużonych dla rolnictwa” (nie tak dawno wypinających pierś do odznaczeń) o chęci dialogu są kolejnym sezonem bicia piany i murem od którego ciągle odbija się producent owoców. Ta nie tylko fizyczna, ale przede wszystkim mentalna ściana nie pozwala traktować nas – rolników jako biznesowych partnerów. Zza tej ściany widzi się nas jako nic nieznaczącego dostarczyciela taniego surowca, który zapewni zyski jeszcze przez długie lata. Nie bez znaczenia jest stanowisko Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, który ocenił, że miliardy euro unijnego wsparcia dla przemysłu przetwórstwa rolno-spożywczego nie trafiają tam, gdzie faktycznie są potrzebne. Według Trybunału w budżecie Unii Europejskiej na lata 2007-2013 przeznaczono 5,6 mld euro na wsparcie dla przedsiębiorstw, przetwarzających i wprowadzających do obrotu produkty rolne. Do tego dochodzą środki krajowe, dzięki którym łączna wysokość pieniędzy publicznych sięga 9 mld euro. Trybunał wskazuje, że do przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem spożywczym trafia prawie 20 proc. środków UE przeznaczonych na poprawę konkurencyjności rolnictwa, jednak nie gromadzi się informacji o tym, jaką wartość dodaną daje to wsparcie i czy faktycznie poprawia konkurencyjność rolnictwa. Wskutek takiego postępowania udzielane dotacje stały się faktycznie ogólną subwencją dla przetwórstwa spożywczego, co może zakłócać warunki konkurencji i grozi marnotrawstwem i tak już ograniczonych publicznych środków – ostrzegli kontrolerzy UE. Czy zatem ktokolwiek w Polsce pokusił się przeanalizować jak przekłożyły się nasze dotacje krajowe dla branży przetwórczej na konkurencyjność polskiego rolnictwa? Czy kosztem nas – polskich producentów – poprzez dyktat cenowy poprawia się jedynie konkurencyjność firm na rynkach światowych?
Szacowanie zbiorów poszczególnych gatunków i często zbyt duże rozbieżności w wielkości prognozowanych zbiorów owoców podawanych przez GUS a rzeczywistymi wielkościami, czasem są tak znaczne, że aż szkodliwe dla branży. Niezwykle ważnym jest również termin. Prognozy powinny podawane być przed sezonem, zaś rzeczywiste podsumowanie po zbiorach. Podawanie szacunków – nie do końca wiarygodnych – w trakcie zbiorów często powoduje zawirowanie na rynku. Niestety są one często zawyżane co powoduje gwałtowny spadek cen. Przykładem jest ubiegłotygodniowa prognoza Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, która zakłada utrzymanie wysokości zbiorów porzeczki czarnej na poziomie 145 tys. ton. IERiGŻ oparł wyliczenia na danych Głównego Urzędu Statystycznego, który podał wielkość na poziomie zeszłorocznych zbiorów. Tyle, że wyniosły one w ubiegłym roku nie więcej niż 100 tys. ton. Efektem tej informacji jest spadek cen z 1,60 – 1,70 zł/ kg na początku zbiorów do nawet 0,80 zł/kg. Duża rozbieżność zawyżonych szacunków w stosunku do rzeczywistych zbiorów czarnej porzeczki w roku ubiegłym wpłynęła na 300% spadek cen. Konieczne jest opracowanie miarodajnego i rzetelnego systemu prognozowania danych przedstawianych przez GUS. Publikując prognozy należy przede wszystkim pokazać metodologię, a nie tylko suche cyfry. Zadajemy więc pytanie: komu mają służyć nietrafne szacunki zbiorów? Z dotychczasowych doświadczeń na ogół ich negatywne skutki ponoszą producenci.
Brak umów kontraktacyjnych z ceną gwarantowaną w obrocie płodów rolnych – w tym owoców – jako czynnik stabilizacji jest ciągle ignorowany przez odbiorców owoców. Związek Sadowników RP od wielu lat uważa, że jest to sytuacja patologiczna, która służy czerpaniu niekontrolowanych korzyści podmiotom skupującym oraz przetwarzającym owoce. Nasze skargi dotyczące podejrzeń zmowy cenowej bądź ustalania polityki cenowej nie są bezpodstawne. Nieoficjalnie wiadomo, że o sytuacji na rynku przetwórczym decydują trzy, może cztery koncerny kapitału zagranicznego, które wpływać mogą na ceny nie tylko w Polsce ale i na rynkach światowych. Jedynie w początkowej fazie transformacji byliśmy świadkami rywalizacji firm i zróżnicowania cen. Od wielu lat obowiązuje w skupach jednakowa cena – jednakowo wysoka lub jednakowo niska i na dodatek o tej samej porze. Czy to przypadek? Informacje o cenach, jeżeli pojawiają się w punktach skupu, to około godziny 18,00 – 19.00 – w większości nie pojawiają się wcale. Sadownik wyjeżdżając na plantację nigdy nie wie, za jakie pieniądze sprzeda zerwane owoce danego dnia. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta nie widzi znamion sprzecznych z prawem, o czym poinformował po kolejnej skardze z naszej strony. Gdzie agendy państwowe nadzorujące zachowanie równości podmiotów uczestniczących w obrocie handlowym? Państwo nie może ciągle umywać rąk powołując się na wolny rynek. Czy za cenę PIENIĘDZY, które wpłynęły do budżetu państwa i przejęcia przez obcy kapitał polskiego przetwórstwa, klasy rządzące gotowe są upokorzyć do końca ludzi związanych z rolnictwem?
Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej zawsze odpowiedzialnie reprezentuje sadowników i ogrodników. Nie wahał się w przeszłości podejmować trudne decyzje w obronie naszych interesów włącznie z akcjami protestacyjnymi. Związek wobec pogłębiającego się z roku na rok spadku bezpieczeństwa ekonomicznego naszych gospodarstw i naszych rodzin, a jednocześnie braku reakcji instytucji państwowych na przedstawiane patologiczne zjawiska obowiązujące na rynku owoców postara się o opinie prawne instytucji pozarządowych. Ze względu na skalę zjawiska zwrócimy się do instytucji niezależnych oraz unijnych, gdyż jako kraj o istotnym znaczeniu w produkcji sadowniczej wpływamy również na opłacalność produkcji w innych krajach UE. Naszym celem jest osiągnięcie ogólnie przyjętych relacji handlowych opartych na poniesionych kosztach produkcji. Po przez umowy kontraktacyjne osiągnąć kontrolę nad wysokimi wahaniami zarówno nasadzeń jak również likwidacji poszczególnych gatunków związanych z często bezzasadnie nadmiernym wzrostem lub spadkiem cen. Przejrzyste planowanie produkcji leży w interesie wszystkich – poprawia relacje producent – przetwórca, stabilizuje dochody gospodarstw, przynosi korzyści ekonomiczne naszemu krajowi. Warto to wreszcie zrozumieć! Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej nie odstąpi od osiągnięcia tych celów nie wykluczając działań radykalnych.
Zarząd Główny Związku
Sadowników RP
Jak to co … kosy na sztorc i marsz … tylko na co ?
Wspomniane „dzialania radykalne” to co to ma byc ?
Zwiazek co rok zajmuje stanowisko i co z tego wynika ?
„Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur.”
Czy ja dobrze rozumiem ? Po 89 KLD protoplasta myśli gospodarczej PO a juz na pewno ci sami guru ekonomiczni sprzedali/ podarowali obcym nasze przetwornie. Prezesem Zwiazku Sadowników jezt poseł PSL? Tergo samego PSL co jet w koalicji z PO. No to o co ten krzyk ? Jest tak jak sobie chlopcy dogadali na wysokich stolkach. A placi ogrodnik,