Kiedy naukowcy porównali popularność marchewki na stołówce w poszczególnych dniach okazało się, że niezależnie od tego, jak ochrzczono marchewkę, dzieci nakładały sobie takie same porcje. Jeśli na talerzu lądowała po prostu „marchewka”, dzieci zjadały średnio 35 proc. porcji warzywa. Kiedy na talerzu pojawiały te „dające rentgenowski wzrok”, konsumpcja wzrastała do 66%! Najmniej apetyczne okazało się „danie dnia”. Przy takiej nazwie, z talerzy znikało jedynie 32 proc. nałożonej marchewki. W drugim miesiącu eksperymentu, w kafeterii jednej ze szkół pojawiły się „marchewki dające rentgenowski wzrok”, „brokuły super siły” („Power Punch Broccoli”) oraz „malutkie smaczniutkie drzewka” („Tiny Tasty Tree Tops”), i „głupiutkie zielone fasolki” ( „Silly Dilly Green Beans”). Sprzedaż warzyw na stołówce wzrosła o 99 proc, podczas gdy w szkole, gdzie oferowano dzieciom „po prostu” marchewkę i fasolkę, sprzedaż warzyw zmalała o 16 proc.
Smakują, gdy ciekawie nazwane
Na całym świecie miliony rodziców kombinują codziennie: jak sprawić, by nasze dzieci zjadały więcej warzyw? Naukowcy sprawdzili, że wystarczy nazwać je w ciekawy, zachęcający sposób.
Potwierdziło to doświadczenie zespołu naukowców z Laboratorium Żywności i Marki amerykańskiego Uniwersytetu Cornell. Przez trzy kolejne dni na obiad w szkolnych stołówkach podawano marchewkę. Pierwszego i ostatniego dnia w jadłospisie pojawiły się po prostu marchewki. Ale drugiego dnia takie same marchewki określono jako „dające rentgenowski wzrok” (ang.: „X-Ray Vision Carrots”) lub jako „danie dnia”.
Za: Gazeta Wyborcza
pg