Słaba jakość polskich jabłek w marketach. Komu to służy?

Polskie jabłka mają dwa oblicza. Pierwsze widzi konsument odwiedzający supermarkety i dyskonty. Drugie widzi sadownik lub przedstawiciel grupy producentów wysyłający jabłka na eksport. Oba różnią się od siebie diametralnie. Komu to służy?
 
 
 
 
 
 
 
O tym, że jakość polskich jabłek w marketach jest słaba nie raz pisano w mediach branżowych. Także i my dzisiaj publikujemy zdjęcie polskich jabłek ze sklepu jednej z sieci handlowych. Sprzedawane są w cenie 3,50 zł/kg. Bez znaczenia jest nazwa sklepu, gdyż analogiczne owoce widuje się w wielu innych sieciach handlowych. Można by nawet uogólnić, że taką sytuację można zaobserwować niemal we wszystkich.

Konsument widzi bardzo słabe jakościowo rodzime jabłka oraz leżące obok nich importowane jabłka np. z Włoch. Te drugie mają klasę premium i kosztują ok. 6,00 zł/kg. Pierwsze zniechęcają by po nie sięgać. Drugie odwrotnie – zachęcają by je kupić i spróbować. Konsument nieznający branży sadowniczej, od lat stykający się z takim samym słabym produktem, chyba może mieć trudności z uwierzeniem w doniesienia o tym, że Polska jest sadowniczym mocarstwem. Gdyż owoce pracy krajowych sadowników, które może kupić większość Polaków w dyskontach i marketach, zdają się o tym nie świadczyć.

Jednocześnie jest drugie oblicze jabłka. To owoc, który widzą sadownicy. Często na swoich profilach w mediach społecznościowych chętnie chwalą się skrzynkami pełnymi kształtnych jabłek, dobrze wybarwionych, o najwyższej jakości. Wystarczy zajrzeć na profile np. na Facebooku grup producentów lub zaprzyjaźnionych sadowników, aby zobaczyć jak wielu z nich jest dumnych z owoców, którymi dysponują. Chętnie prezentują oni kolejne partie towaru wysyłane na eksport lub trafiające do chłodni na dłuższe przechowywanie. Na fotografiach z przygotowań do wysyłki za granicę piętrzą się kartony z zachęcającymi, apetycznymi jabłkami w jakości premium. Miło na te zdjęcia popatrzeć i pogratulować. Niestety nie spotka się tych owoców w polskich sklepach. Takie krajowe jabłka są niedostępny dla przeciętnego Kowalskiego w najbliższym markecie czy dyskoncie. 

W Polsce jest ponad 2600 sklepów sieci Biedronka, ponad 900 Carrefour, 600 Lidl, 420 Tesco, 200 Kaufland,  47 Leclerc… Dla ogromnej liczby Polaków są to sklepy w których robią oni regularnie zakupy, zaopatrując się także w owoce. Dlatego warto przyjrzeć się jakości polskich jabłek oferowanych w tych placówkach, mając w świadomości, że to w tych miejscach budowana jest reputacja „polskiego jabłka”.  

W ubiegłym tygodniu jeden prezesów grup producentów owoców powiedział w wywiadzie – „Jabłka nie wytworzyły sobie pozycji owocu elitarnego, a przy małej podaży zaczynają mieć cenę takiego produktu” (więcej tutaj). Warto to zdanie skonfrontować właśnie z obrazem, jaki widzi konsument w pobliskim markecie. Jaka będzie jego reakcja? Co zdecyduje się kupić: polskie czy importowane jabłka, a może tropikalne owoce, których cena nie jest wygórowana w porównaniu do innych owoców z naszej strefy klimatycznej. 

Mija kolejny sezon, gdy rzesze konsumentów sieci handlowych doświadczają jakości polskich jabłek. Nie widać wyraźnej zmiany tej sytuacji na lepsze. Czy nie warto sobie zadać pytania, jak długo będzie naszą branżę stać na bagatelizowanie tego zjawiska? W obliczu konsolidacji największych producentów i eksporterów jabłek z Włoch (pisaliśmy o tym tutaj) oraz postępujacej globalizacji. Chyba warto zadbać o to jak krajowe jabłka postrzega 38 milionów potencjalnych rodzimych konsumentów…to może być 38 milionów wiernych klientów.

RS  

 
 
 
 
 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułPolskie truskawki w Niemczech
Następny artykułWysłuchanie publiczne w PE w sprawie glifosatu

5 KOMENTARZE

  1. To mechanizm wyrabiania nawyków kupowania zagranicznych jabłek w zagranicznych merketach. Kapitał ma narodowość i nacjonalizm istnieje! Potem będą opowiadać że się przecież starali polskie ale się nie sprzedawały więc są niemieckie, holenderskie, francuskie.

  2. Dokładnie ze wszystkim tak jest cebula marchew jabłka papryka itp
    nasze jedzie za granice a chłam z zagranicy przyjeżdża do nas i jest przepakowany i sprzedawany jako Polski produkt i nikt nie sprawdza w ich towarach pozostałości

  3. Bo to jest tak że markety kupuja jablka z grup czesto odrzuty od exportu za granice byle były tylko jak najtańsze i jak najwiecej na nich zarobić lub pototo zeby sprzedawać zachodnie jabłka jako luksus a nasze be

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.