Sprawne obrączkowanie bocianów – takie, które do minimum ograniczy stres związany z obecnością ludzi – wymaga współpracy kilku osób: operatora dźwigu, osoby, która podjedzie do gniazda i ludzi na ziemi, którzy zakładają obrączki, ważą i mierzą ptaki. Cała akcja rusza w końcu czerwca, zanim młode nauczą się wzbijać w powietrze. Inaczej nie dałyby się złapać.
Przy okazji wyjmowania boćków mierzone są gniazda. Widziane od dołu, sprawiają wrażenie ciężkawej konstrukcji. Jednocześnie jest to misterna plątanina gałęzi, w której zakamarkach uważni obserwatorzy mogą często dostrzec dzikich lokatorów, najczęściej parę wróbli czy mazurków. Powierzchnia gniazda, na które patrzy się z góry, jest niemal płaska. Zdejmowane młode zachowują się wyjątkowo spokojnie. Nawet na ziemi leżą cierpliwie i bez ruchu.
Żeby oszczędzić ptakom stresu, ornitolodzy pracują szybko i bez zbędnych słów. Na nogę każdego podrostka trafia czarna obrączka z symbolem stacji ornitologicznej i indywidualnym numerem. Obrączki składają się z dwóch części. Trzeba uważać, żeby nie wymieszać połówek, bo po zaciśnięciu będą nie do zdjęcia. Mierzone są dzioby. Ich długość daje pojęcie o wieku młodych. Pisklęta – które na początku lipca często osiągają niemal wielkość kaczki – waży się za pomocą ręcznej wagi. Rodzeństwa obrączkowane w drugim tygodniu lipca w Stoku Ruskim, Krześlinku i Rzeszotkowie pod Siedlcami rosną jak jeden mąż. Wskazania wagi potwierdzają podejrzenia przyrodników, że poszczególne podlotki dorastające we wspólnych gniazdach różnią się między sobą zaledwie po kilka deko.
– Wszystkie dane zebrane podczas obrączkowania przekażemy do stacji ornitologicznej w Gdańsku. Kiedy w przyszłości ktoś w terenie odczyta obrączkę naszego ptaka i przekaże tę informację stacji ornitologicznej lub do naszej Grupy EkoLogicznej, można będzie ustalać trasy bocianich wędrówek – opowiada inicjator akcji w powiecie siedleckim i założyciel Grupy EkoLogicznej, Ireneusz Kaługa. W odczytywanie może się włączyć każdy. Dobra okazja pojawi się wkrótce po sianokosach, kiedy bociany będą masowo patrolować pola.
W 2012 r. na terenie powiatu siedleckiego zaobrączkowano 113 młodych bocianów. Ku satysfakcji inicjatora akcji dwa młode z gminy Mokobody „odczytali” później ornitolodzy niemieccy. – W przyszłości, gdy zaobrączkowane u nas młode będą wracać na teren powiatu siedleckiego i się tu osiedlać, dzięki odczytom z obrączek będziemy się dowiadywać, gdzie latają na żerowiska i jak daleko od własnego gniazda rodzinnego się osiedlają – mówi Kaługa.
Bilans obrączkowania byłby sporo większy, gdyby przyrodnicy – ze względu na bezpieczeństwo – nie musieli omijać licznych gniazd założonych na słupach wysokiego napięcia.
– Bociany białe obrączkujemy od dwóch lat. W tym roku udało się już zaobrączkować 315 ptaków na 110 gniazdach! Aż w 31 gniazdach podczas obrączkowania przyrodnicy natrafili na cztery młode, a w pięciu znaleźli pięcioraczki – cieszy się Ireneusz Kaługa. W obecnym sezonie powiat siedlecki wydaje się pod tym względem wyjątkowy. – Docierają do nas niepokojące informacje z Wielkopolski, Ziemi Lubuskiej, z południowego zachodu kraju, że większość lęgów ginie na gniazdach. Spowodowały to długie opady i niska temperatura, ok. 10 stopni Celsjusza – mówi.
Tego, ile par przystąpiło do lęgów, jak liczne są lęgi i ile młodych wychowało się w każdym gnieździe, dowiemy się pod koniec lipca, kiedy zakończy się liczenie ptaków.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl