W mediach szerokim echem odbiła się niedawna wypowiedź przedstawiciela Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) Aleksieja Aleksiejenki. Na prestiżowym Forum Gajdara w zeszłym tygodniu ogłosił on, że z częściowej kontroli resortu wynika, iż jedna czwarta produktów żywnościowych jest stale podrabiana. Problem dotyczy „wszystkich rodzajów produktów, z wyjątkiem jednego – jajka podrabiane są tylko w Chinach, a u nas nie” – powiedział Aleksiejenko. Następnie danym tym zaprzeczyła federalna służba ds. nadzoru ochrony praw konsumentów (Rospotriebnadzor).
Słowa Aleksiejenki na pewno „nie były przypadkowym przejęzyczeniem się urzędnika”, gdyż przytoczył on konkretne przykłady – ocenia w poniedziałek „Moskowskij Komsomolec”. „Niezawisimaja Gazieta” komentuje, że „tanie substytuty opanowały krajowy rynek spożywczy, ale urzędnicy głównie imitują jedynie kontrolę jakości produkcji”.
Zdaniem „NG” nigdy w poprzednich latach oba resorty i ministerstwo rolnictwa nie ogłosiły danych na temat skali problemu, jakie były choćby trochę zbieżne. Dziennik przypomina, że kiedy na początku zeszłego roku Rossielchoznadzor ocenił, iż udział substytutów wśród krajowych serów sięga 80 procent, Rospotriebnadzor i resort rolnictwa temu zaprzeczyły. „Sprzeczność ocen na temat udziału podróbek i substytutów mówi o tym, że brak jest jakichkolwiek dokładnych i obiektywnych danych” – zauważa dziennik. Również „Moskowskij Komsomolec” zauważa, że „jeśli chodzi o konkretne liczby, to stanowiska dwóch resortów kontrolnych dość znacznie się różnią”.
„Niezawisimaja Gazieta” ocenia, że „substytuty są bardzo ważne dla stabilności społeczno-gospodarczej kraju, ponieważ tworzą one złudzenie, że zaopatrzenie w towary jest normalne”. Zdaniem dziennika rosyjscy urzędnicy obawiają się, „że walka o jakość żywności doprowadzi w rezultacie do jej deficytu”.
„Moskowskij Komsomolec” przytacza w poniedziałek raport ogłoszony pod koniec grudnia zeszłego roku przez Wyższą Szkołę Gospodarki (WSzE) w Moskwie. Według ekspertów WSzE na rynku alkoholu udział podrabianych wyrobów stanowi 40 procent, na rynku żywności – 10 procent. Szef zarządu Międzynarodowej Konfederacji Stowarzyszeń Konsumentów Dmitrij Janin powiedział „MK”, że udział produktów, jakie nie spełniają wymogów jakości jest obecnie na rynku rosyjskim największy od 10-15 lat.
Według tego eksperta kraje europejskie przyjmują, że udział podróbek nie powinien przekraczać 5 procent – wówczas nie jest to szkodliwe dla konkurencji na rynku. Wszelkie przekroczenie 5-procentowego progu świadczy zdaniem Janina o nieskuteczności działań rządu, by zapobiec masowemu podrabianiu produktów żywnościowych. „Liczba oszustów na rynku jest ogromna, sytuacja jest krytyczna” – ocenia ekspert.
Po wypowiedzi Aleksiejenki Rospotriebnadzor przytoczył dane urzędu statystycznego Rosstat. Według nich w okresie od stycznia do listopada 2016 roku udział podrabianych produktów sięgnął 6,6 proc., jeśli chodzi o mięso i drób, 5,8 proc., jeśli chodzi o ryby.
Rospotriebnadzor monitoruje bezpieczeństwo żywności niezależnie od Rossielchoznadzoru. Szef Rospotriebnadzoru pełni jednocześnie funkcję głównego państwowego lekarza sanitarnego Federacji Rosyjskiej.
Źródło:
Na czym polegają te podrobienia? Że polskie jabłka mają nalepkę Białoruś czy że są plastikowe?