Rosyjska agencja, powołując się na rosyjską Federalną Służbę Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego, przekazała, że o swoim zaniepokojeniu zaistniałą sytuacją Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) poinformowała już polską Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Rossielchoznadzor podkreślił, że wprowadzenie embarga możliwe będzie w wypadku niepodjęcia przez stronę polską skutecznych kroków, zmierzających do usunięcia przyczyn naruszeń.
ITAR-TASS podała, że tylko w 2012 roku i pierwszych trzech kwartałach 2013 roku Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego zakwestionowała 21 partii polskiej produkcji roślinnej, zarażonej szkodliwymi organizmami.
W bieżącym roku stwierdzono też 916 przypadków naruszenia międzynarodowych wymogów dotyczących dokumentów fitosanitarnych. Agencja poinformowała, że strona polska przekazuje nieprawdziwe lub sfałszowane informacje o krajach pochodzenia produkcji, nadawcach i adresatach, brakuje znakowania. Według ITAR-TASS, występują też nieprawidłowości w wypełnianiu certyfikatów fitosanitarnych i dokumentów towarzyszących, wnoszone są do nich nieautoryzowane zmiany.
We wrześniu Rossielchoznadzor poinformował o zaostrzeniu kontroli fitosanitarnej owoców i warzyw z Polski. Posunięcie to uzasadnił „coraz częstszymi przypadkami nieprzestrzegania międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych”. Restrykcjami Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji objęte zostały również owoce i warzywa z krajów trzecich, ale transportowane do Rosji przez terytorium Polski.
Również we wrześniu ówczesny lekarz sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko oświadczył, że podległe mu służby mają zastrzeżenia do jakości produktów, które trafiają na rosyjski rynek z Polski. – Mamy bardzo duże podejrzenia, że przez Polskę w wysokim stopniu płynie produkcja, która – delikatnie mówiąc – nie odpowiada deklarowanym normom – oznajmił wtedy Oniszczenko. – Funkcjonują jakieś półlegalne, a często nawet kryminalne schematy, gdy do Polski zwożona jest produkcja, która później otrzymuje cechy wyprodukowanej w innym kraju, w tym w tejże Polsce, a następnie dostarczana jest przez Białoruś na rosyjski rynek – dodał Oniszczenko, który także kierował Federalną Służbą ds. nadzoru w sferze ochrony praw konsumentów (Rospotriebnadzor).
Główny lekarz sanitarny zaznaczył, że w jego uwagach nie ma żadnego podtekstu politycznego i że są one podyktowane wyłącznie troską o zdrowie Rosjan.
W ostatnich kilku miesiącach Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego kilkakrotnie zgłosiła zastrzeżenia także do jakości mięsa i serów sprowadzanych z Polski. W sierpniu Rossielchoznadzor nie wykluczył nawet wprowadzenia embarga na import polskiej produkcji mięsnej i mlecznej.
Rosja jest trzecim odbiorcą polskich towarów rolno-spożywczych. Przez pierwszych osiem miesięcy tego roku na rynku rosyjskim sprzedaliśmy artykuły za 1,12 mld dol. Najlepiej w Rosji sprzedają się polskie jabłka, soki, produkty mleczarskie. Z danych Ministerstwa Rolnictwa FR wynika, że obroty rosyjsko-polskiego handlu żywnością w 2012 r. wyniosły około 1,4 mld dol., czyli o 300 mln dol. więcej niż w 2011 roku. W 2012 roku eksport jabłek do Rosji wyniósł 565,6 tys. ton. W pierwszym kwartale bieżącego roku osiągnął najwyższy od 10 lat poziom – 294,8 tys. ton. Obecnie Rosja odbiera 62 proc. całkowitego eksportu polskich jabłek.
We wrześniu podczas wizyty w Moskwie minister rolnictwa Stanisław Kalemba oświadczył, że Rosja nie ma żadnych podstaw do wprowadzenia embarga na import żywności z Polski. Zapewnił też, że Polsce zależy na wyjaśnieniu wszelkich uwag zgłaszanych przez stronę rosyjską. Kalemba zauważył, że wszystkie problemy są na bieżąco wyjaśniane. – W Polsce nie ma tolerancji dla nieprawidłowości w sferze bezpieczeństwa żywności. Wprowadziliśmy program „zero tolerancji”. Nasze służby na każdym poziomie bardzo dokładnie sprawdzają jakość żywności” – podkreślił. – Polska żywność ma świetną markę – dodał. Większą liczbę kontroli żywności z Polski przeprowadzanych przez stronę rosyjską Kalemba wyjaśnił troską o podniesienie bezpieczeństwa żywności. – Nam też na tym zależy – zaznaczył.
Dyrektor biura prasowego resortu rolnictwa Małgorzata Książyk poinformowała w piątek, że do ministerstwa nie wpłynęło pismo od strony rosyjskiej dotyczące nieprawidłowości w handlu produktami roślinnymi. Przypomniała, że w tym tygodniu odbyło się spotkanie grupy polsko-rosyjskiej roboczej ds. weterynarii. Zapewniła, że każdy przypadek ujawnionych nieprawidłowości w handlu z Rosją jest wyjaśniany.
Szef Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa Tadeusz Kłos powiedział w piątek, że w tym tygodniu spotkał się z przedstawicielem rosyjskich służb fitosanitarnych. Rozmowy dotyczyły zarzutów strony rosyjskiej co do jakości polskich warzyw.
Źródło:
Gościu: byle kto jabłkami w Rosji nie handluje – zgoda? – A więc ci, którzy trzymają łapę na dobrym biznesie (no, jak myślisz – rząd wielkości biznesu?) swoim polskim kontrahentom (rezydentom, płacącym haracz) dają szlaban, czyli rezygnują z procentów od „kryszy”? – byle polaczków do kata postawić? Po co tracić kasę? Niezrozumiałe, a w każdym razie nie biznesowe… Prześledź (i inni dyskutanci może też) ile razy i komu rosyjskie służby tak grożą palcem, jak Polsce? Więc może gra Rosjan (władzy) nie jest aż tak prymitywna, jak sugeruje obgadywany tu wpis? Może ichniejsza „wadza” (specjalnie opuszczam „ł”) na pokaz pręży muskuły, by pokazać jak bardzo broni rodzimych producentów (mleka, sera, jabłek itd)?
Ale o czym jest ta dyskusja? O ortografii? Zgadzam sie z Gościem – jak brak argumentów, to czepiamy się ortów oraz przecinków, ew. literówek. Chyba ze red.aktor jest po prostu korektorem z zawodu i tylko na ten temat ma wiedzę. Po co więc wypowiada się o jabłkach i Rosji?
No to Ci Gościu powiem (powtórzę za bp. I. Krasickim): ” …wzgarda (…) języka własnego znaczy lekkość umysłu i serce niepewne…”
A czas mija, a nasi politycy… hm, nikt nic nie napisał na tłiterze? To może prezydent z premierem przynajmniej przeproszą za nasze jabłka…
Bardzo merytoryczna riposta. Szczegolnie jak sie nie ma nic do powiedzenia.
orientacja w branży równa znajomości ortografii ?
Eksportuja tylko firmy rezydentów i uległych towarzyszy czy tych co zapłacą characz ?
A może by tak wziąć przykład z Turków – szybko nauczyli się, że nie opłaca się drażnić rosyjskiego niedźwiedzia i stworzyli skuteczny mechanizm eliminowania firm, które „podpadły”. I mają spokój, handlują na coraz większą skalę.
Spalenie budki strażnika to faktycznie bardzo poważny powód wprowadzenia embarga… drodzy eksporterzy, trochę powagi i uderzenia się we własne piersi
to ruskie maja chyba u siebie porzadek jak w Szwajcariii…ha ha ha…..chyba przez małe 'ch’ bo burdel maja tam, syf, biede i wszedzie pijanych kołchoźników ….masakra co ta dzicz wymysla.
No i bylo palic ambasade ?