… to znaczy od naszej wiochy! To się Mu chwali! Zaprocentował! Czapki z głów!” wyrażali zadowolenie zebrani w Kopaninie Kaliszańskiej (gmina Łaziska) mieszkańcy tej niewielkiej miejscowości. To właśnie od niej (8 sierpnia br.), zaledwie dwa dni od zaprzysiężenia, inaugurował objazd po Polsce Prezydent RP – dr Andrzej Duda.
– Dziękuję Państwu bardzo serdecznie za tak liczne przybycie. Pierwszy mój wyjazd w ramach zapowiadanej podróży po Polsce, jako Prezydent RP, zaplanowałem do rejonu rolniczego, do Chłopów. Choć mój status się zmienił (od poprzedniego, w przedwyborczych podróżach – red.), to tym większe mam zobowiązanie do zrealizowania tego, o czym mówiłem w trakcie kampanii – o wsparciu dla polskich rolników, o wsparciu dla polskiej wsi. Chciałbym, żeby stało się jasne, że te słowa są dla mnie nadal aktualne. Mówiliśmy wtedy, że polskiej wsi, polskim rodzinom na wsi potrzebne jest wsparcie. Rzeczywiście, tak jest. Dlatego wśród tych wszystkich programów, które stawiam jako swoje plany na okres prezydentury – oczywiście mam świadomość, że nie wszystkie do zrealizowania całkowicie dla prezydenta Rzeczypospolitej… – jest przed wszystkim pomoc dla polskiej wsi właśnie. Ten plan musi zostać zrealizowany w absolutnym współdziałaniu z rządem. To rząd będzie musiał przygotować projekt ustawy. Jeżeli dzisiaj rozmawiamy o sytuacji polskiej wsi, to jest to także kwestia zabiegania o fundusze unijne. Deklarowałem i podtrzymuję to, że będę zabiegał, by dopłaty bezpośrednie zostały wyrównane. Nie widzę żadnego powodu, dla którego polscy rolnicy mieliby być traktowali inaczej niż rolnicy francuscy czy rolnicy niemieccy – mówił A. Duda.
Prezydent ma świadomość, że w powyższej kwestii trzeba problem rozwiązywać wraz z rządem, gdyż to należy do centralnej administracji. – Na pewno będę orędownikiem Polskiej wsi. Na pewno polskiej wsi nie zostawię i nie zapomnę o niej w trakcie mojej prezydentury. Jeśli chodzi o samą branżę sadowniczą – przeżyła ona kryzys, tąpnięcie spowodowane embargiem nałożonym w 2014 r. Prawie dokładnie rok temu i w tamtym momencie sytuacja sadowniczych gospodarstw uległa zachwianiu. Teraz jest już nieco lepiej, ale cały czas w UE trzeba aplikować o dotacje, ponieważ embargo nie zostało zniesione, a mamy kolejne plony. Trzeba także zdywersyfikować eksport, żeby nie było tak gigantycznej przewagi eksportu w jednym tylko kierunku, ale trzeba szukać nowych rynków. To jest także kwestia polityki zagranicznej, o której mówiłem nawet w swoim wystąpieniu inauguracyjnym przed Zgromadzeniem Narodowym.
Mamy wspaniałe owoce (fot. 1). To jest kwestia też dobrej promocji na targach międzynarodowych. I tutaj działania muszą być prowadzone bardzo intensywnie – kontynuował prezydent RP. Owoce, o których wspomniał, pochodziły z gospodarstwa, które gościło Pierwszego Obywatela RP. Prowadzi je wraz z żoną Barbarą Krzysztof Cybulak, którego nieocenienie wspierają synowie Maciej i Wojciech (fot. 2). Na 13 hektarach uprawiane są głównie jabłonie (10 ha). Pół hektara zajmują grusze i takąż powierzchnię śliwy. Wśród jabłoni przeważają odmiany późne: ‘Šampion’, Jonagoldy, ‘Gloster’, ‘Mutsu’, ‘Golden Delicious’, chociaż 1,5 hektara obsadzone jest także letnimi, jak ‘Genewa’ czy ‘Delikates’.
Fot. 2. W pierwszym rzędzie Prezydent z gospodarzami: Barbarą, Krzysztofem, Wojciechem i Maciejem Cybulakami
Właściciel nie umiał odpowiedzieć na pytanie: dlaczego właśnie jego gospodarstwo wybrał Prezydent? Wyłożył to Tomasz Solis (fot. 3): – …bo Krzysiek to jeden z najlepszych sadowników w Polsce, ma wzorowe gospodarstwo i jest porządnym człowiekiem. Dodatkowo społecznikiem, pełni funkcję Prezesa Oddziału Łaziska Związku Sadowników Rzeczpospolitej.
[NEW_PAGE]
Przetwory to natomiast utytułowane, regionalne receptury pochodzące z „mini zakładu” Małgorzaty Solis (fot. 4). Tomasz, prywatnie mąż Małgorzaty prowadzi gospodarstwo sadownicze, a ona w ramach przetwarzania dodaje wartość do zebranych owoców. Właśnie niska cena spowodowała, że postanowiłam rozwinąć taką działalność – wyjaśniała M. Solis. Początkowo zajmowała się tłoczeniem soków jabłkowych, potem na listę naturalnych produktów tradycyjnych trafiły jej „Syrop malinowy z Mikołajówki” (w tym roku zdobył I nagrodę na konkursie „Kulinarne dziedzictwo”), „Powidło śliwkowe z Mikołajówki”, ocet jabłkowy. Przetwarza też żurawinę, której co prawda mąż nie uprawia, ale pozyskiwana jest jako runo z lasów janowskich. Stali odbiorcy jej przetworów, to głównie sklepy ze zdrową żywnością w całej Polsce.
Fot. 4. Małgorzata Solis z własnymi przetworami
M. Solis jest także zaangażowana w gronie stowarzyszenia miłośników cydru, którzy postawili na promocję cydrów z Lubelszczyzny – pod marką „Cydr prosto z jabłka”, wytwarzanych w przydomowych cydrowniach, na podstawie autorskich receptur. Otwarcie takiej własnej „fabryczki” u M. Solis nastąpi 19 września br. po inauguracji Święta Cydru, w tym samym dniu na Starym Mieście w Lublinie. Przedsięwzięciu patronuje m.in. Waldemar Cybulak (dyrektor ds sprzedaży Vet-Agro Sp. z o.o., fot. 5), który chce z Lubelszczyzny stworzyć polską Toskanię, ale oczywiście opartą na cydrze.
– Nasza marka „Cydr prosto z jabłka” ma być gwarantem jakości. Zajmiemy się też zbiorczo promocją i dystrybucją – mamy plany stworzenia sieci cydrowej w całym kraju. Wokół powstających i rozwijających się, przy sadowniczych gospodarstwach, cydrowi chcemy stworzyć agroturystykę cydrową – zdradzał plany W. Cybulak.
Fot. 5. Waldemar Cybulak (z prawej) i Marian Smentek – zaangażowani w organizację spotkania
tekst i zdjęcia: Katarzyna Kupczak