Kolejny raport będzie już w środę 10 maja i być może wtedy będzie więcej danych dotyczących strat – zaznaczył. – Zwracamy się do komisji i apelujemy o jak najszybszą pracę – podkreślił wiceminister.
Wyjaśnił, że szacowaniem szkód w rolnictwie zajmują się na ogół komisje stałe, powoływane na początku roku przez wojewodę na wniosek samorządu lokalnego, prace ich trwają przez cały rok.
– Zbliża się kolejna fala przymrozków, która się rozpocznie z wtorku na środę, temperatury mają sięgać nawet minus 6 stopni Celsjusza. Można się więc spodziewać kolejnych strat w produkcji sadowniczej czy ogrodniczej – powiedział Romanowski.
Przymrozki odnotowano też w drugiej połowie kwietnia na terenie całej Polski, a zwłaszcza na terenach województw: dolnośląskiego, śląskiego, świętokrzyskiego i łódzkiego. Najbardziej ucierpiały wówczas sady, a głównie czereśnie, które zakwitły.
Jak tłumaczył wiceminister, dopiero na podstawie protokołów z wycenionymi stratami, które wpłyną do ministerstwa, będzie można ocenić, czy konieczne będzie przygotowanie nowego programu pomocowego. Jednak pomoc resortu rolnictwa nie pokryje całości strat w gospodarstwie – podkreślił.
Rolnicy, których straty w uprawach wynoszą co najmniej 30 proc. wielkości produkcji z poprzednich lat, mogą skorzystać z kredytów klęskowych udzielanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Romanowski przypomniał, że w budżecie państwa jest prawie 1 mld zł na dopłaty do ubezpieczeń rolnych. Dopłata wynosi 65 proc. składki ubezpieczenia, a w następnych latach – zapowiedział – ta suma jeszcze zostanie zwiększona. Zachęcamy rolników do ubezpieczeń swoich upraw – dodał.
Przyznał jednak, że wielu sadowników, którzy zdecydowali się na ubezpieczenia od wiosennych przymrozków w tym roku, może nie dostać odszkodowania, bo obowiązuje 14-dniowy okres karencji. Wiceminister wyjaśnił, że nie dysponuje danymi, ile osób w tym roku wykupiło polisę ubezpieczenia upraw rolnych.
Źródło: