Informacja przemknęła przez nasze branżowe media raczej cicho, 18 ton to ilość śladowa – nie to, co przy coraz wyraźniej widocznym imporcie rosyjskiego węgla. Ale po północnej stronie naszej wspólnej z obwodem kaliningradzkim granicy internauci nie zostawili jej bez echa. Przede wszystkim zastanawiali się, na ile podana przez TASS wielkość produkcji – 20 tysięcy ton soku jest realna. No i nie znaleziono w obwodzie takiego potencjału sadów… Sama agencja TASS podaje – zapewne za szefostwem zakładu przetwórczego, że w ubiegłym roku, kiedy zaczynano działalność produkcja osiągnęła 1400 ton (podano ją w litrach, więc wyszła TASS-owi ładna, długa liczba pełna zer). Produkt ma odpowiadać wszelkim europejskim normom i wymaganiom jakościowym.
Ciekawsza jest informacja szefa kooperatywy (spółdzielni), do której należy przetwórnia, że z tych 1400 ton sprzedano 800 ton – znaczy, wystąpiła nadprodukcja. I to skłoniło spółdzielców do rozglądnięcia się za jakimś rynkiem zbytu – znaleziono go w Polsce. Internauci żartują „Polacy w szoku” (rosyjski sok w Polsce – jakby drzewo do lasu zawiózł, i jeszcze sprzedał!).
Pod informacja przeważają jednak komentarze zirytowanych mieszkańców obwodu nie mogących zrozumieć dlaczego „ich” jabłka się eksportuje, zamiast zostawić na rynku wewnętrznym co obniżyłoby ceny. Minimalna cena jabłek w obwodzie to 60 rubli (1 RUB to około 6 groszy), średnia emerytura – 10 tys. rubli.
za: kgd.ru
pg
Sankcje widać działają. Niezależnie od liczb ten news jest porażajęcy.