Aktywiści Greenpeace oraz przedstawiciele związków pszczelarskich spotkali się dzisiaj - 8 sierpnia, w Wielki Dzień Pszczół pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, by zaprotestować przeciwko zgodzie ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego na używanie szkodliwych dla pszczół pestycydów. Na początku lipca minister rolnictwa w ekspresowym tempie i prawdopodobnie niezgodnie z procedurami zgodził się na zawieszenie zakazu stosowania neonikotynoidów w uprawach rzepaku.
-Nie rozumiemy i nie akceptujemy tej decyzji. Służy ona tylko wielkiemu przemysłowi. Polski rzepak jest w większości uprawiany przez wielkie przedsiębiorstwa i sprzedawany do Niemiec, gdzie produkuje się z niego biopaliwa. Ze strony ministra rolnictwa pszczoły potrzebują pomocy a nie ciosu w plecy! W związku z szeregiem niejasności dotyczących okoliczności wydania ministerialnej decyzji, Fundacja Greenpeace i Fundacja Franka Bolda składają wniosek o zawieszenie zgody i wznowienie postępowania. Rozważamy też inne kroki prawne – powiedziała Katarzyna Jagiełło, specjalistka ds. różnorodności biologicznej w Greenpeace.
-Neonikotynoidy pozostają w środowisku nawet przez kilka lat. Trafiają do każdej komórki rzepaku, a później do gleby, wody i innych roślin. Dlatego toksyczne oddziaływanie tych pestycydów jest takie szkodliwe. Osłabione ich działaniem pszczoły gubią drogę do ula, przestają zdobywać pokarm. Tracimy na tym my, pszczelarze oraz środowisko naturalne. Dlatego apelujemy o jak najszybsze cofnięcie tej szkodliwej decyzji! – powiedział Janusz Kasztelewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych.
-Praca pszczół jest warta ponad 4 miliardy złotych rocznie. Tyle straciliby polscy rolnicy, gdyby pszczół – tych hodowlanych i dzikich – nie było. Z naszych stołów zniknęłyby te piękne, soczyste owoce i warzywa. Czy minister naprawdę chcę zastąpić Dzień Pszczoły, Dniem Pestycydów? – pytał Waldemar Kudła, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego, nawiązując do happeningu pod ministerstwem.
-Rzepak jest uprawą, którą pszczoły bardzo lubią. Jednocześnie, to tu najczęściej dochodzi do zatruć pszczół miodnych. Zgoda ministra rolnictwa tylko pogorszy tę sytuację. Potencjalny większy zysk wielkich producentów rzepaku uzyskany zostanie ogromnym kosztem pszczół i pszczelarzy – powiedział Piotr Skorupa ze Stowarzyszenia Pszczelarzy Polskich Polanka.
Przed ministerstwem pojawił się baner przedstawiający pszczoły wołające o pomoc. Aktywiści zbudowali także dwa stragany, aby pokazać, jak bardzo zubożeje nasza dieta, jeśli w Polsce zabraknie pszczół. Na jednym straganie leżały barwne, soczyste warzywa i owoce, które otrzymujemy dzięki pracy pszczół. Na drugim – ryż i sałata – rosliny, które nie potrzebują zapylaczy.
Przedstawiciele Greenpeace iStowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych, Polskiego Związku Pszczelarskiego oraz Stowarzyszenia Pszczelarzy Polskich Polanka przekazali ministrowi rolnictwa podpisy ponad 72 tysięcy osób, które domagają się skutecznej ochrony pszczół i popierają apel o jak najszybsze wdrożenie Narodowej Strategii Ochrony Owadów Zapylających. Ponowili także apel o odstąpienie od decyzji o zezwoleniu na stosowanie toksycznych zapraw neonikotynioidowych w uprawach rzepaku.
Od kwietnia bieżącego roku na terenie całej Unii Europejskiej obowiązuje zakaz stosowania pestycydów z grupy neonikotynoidów we wszystkich uprawach poza szklarniowymi. Zakaz został wprowadzony po przedstawieniu przez świat nauki licznych dowodów na ich wyjątkowo szkodliwy wpływ na owady, w tym szczególnie pszczoły miodne i dziko żyjące. W Polsce niemalże natychmiast po objęciu stanowiska, nowy minister rolnictwa wydał zgodę na stosowanie zapraw neonikotynoidowych na wniosek producentów rzepaku. Odbyło się to niezwykle szybko i bez uwzględnienia negatywnej opinii ministra środowiska oraz ministra zdrowia, a także bez konsultacji z organizacjami branżowymi pszczelarzy.
za: Greenpeace Polska