Zachodnia i południowa Polska znajdowała się w poniedziałek (20.05) w chłodniejszym powietrzu polarno-morskim, dlatego temperatura z trudnością sięgała tam 20 stopni.
Na Dolnym Śląsku miejscami nie odnotowano więcej niż 17 stopni, a więc z dnia na dzień ochłodziło się o 6 stopni.
Na północy i wschodzie utrzymywały się jeszcze gorące masy powietrza, stąd też temperatura przekraczała 25 stopni, lokalnie przy granicy z Białorusią sięgając 28 stopni.
Dwie skrajne masy powietrza oddzielał chłodny front atmosferyczny wzdłuż którego występowały gwałtowne zjawiska, takie jak burze i gradobicia. Najbardziej gwałtowne zjawiska atmosferyczne odnotowano po południu nad Mazowszem, Warmią i Pomorzem Gdańskim.
W okolicach Radomia spadł grad wielkości orzecha włoskiego, który spowodował duże zniszczenia, zbijał szyby w oknach, wgniatał samochodową karoserię, przebijał dachy i niszczył uprawy. Według miejscowych działkowców i rolników straty materialne po gradobiciu są ogromne. Szczególnie ucierpiały foliowe tunele i szklarnie, gdzie hodowano m.in. paprykę. W sadach grad zniszczył owoce.
Na Warmii i wschodnim Pomorzu ulewy deszcz doprowadził do podtopień, a porywisty wiatr powalił wiele drzew i pozrywał dachy. Część mieszkańców gminy Biskupiec na zachodnich krańcach woj. warmińsko-mazurskiego nie ma prądu, a drogi są nieprzejezdne.
We wtorek (21.05) aura spokojniejsza, bo burze, jeśli w ogóle się pojawią, to raczej tylko w Małopolsce i na Podkarpaciu. Niestety nie oznacza to, że będziemy mogli liczyć na piękną pogodę, ponieważ prawie wszędzie spadnie deszcz, silniej powieje, a temperatura oscylować będzie w okolicach 20 stopni.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda