W 2010 roku mieliśmy cztery fale powodziowe. Pierwsza nawiedziła nas dokładnie w tym samym czasie, co obecnie, co do dnia. Druga utworzyła się dwa tygodnie później, na początku czerwca.
Najnowsze prognozy pogody, które niestety nie ulegają większym zmianom od kilku dni, wskazują, że jeszcze przed końcem maja nawiedzi nas kolejny niż atmosferyczny z południa, a to oznacza, że znów znajdziemy się w zagrożeniu. Globalny model prognostyczny GFS wskazuje, że przyniesie on w środkowej części Europy intensywne opady deszczu. Z prognozy na prognozę sumy opadów rosną i obejmują Polskę oraz naszych sąsiadów, zarówno południowych, jak i zachodnich – a to oznacza, że znów możliwe są potężne ulewy i zagrożenie powodziowe. Obfite deszcze wstępnie prognozowane są między 26 a 29 maja i poprzedzać mają je ulewy pochodzenia burzowego.
Druga fala powodziowa zwykle jest poważniejsza od pierwszej. Jeśli prognozy się potwierdzą, to zagrożenie powodziowe zwiększą przesiąknięte wodą wały, które nie będą już w stanie utrzymać się podczas kolejnych opadów i przechodzenia drugiej fali powodziowej. Kolejnym zagrożeniem są utrzymujące się podtopienia w miejscach, gdzie rzeki wylały na największą skalę. Tam z powodu opadów poziom wody może się podnieść jeszcze bardziej. Ostatnim czynnikiem jest stan rzek, który do czasu nadejścia kolejnych potencjalnych ulew, pozostanie podwyższony.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda