Piorunochron dziś wydaje się urządzeniem bez którego zamieszkanie w jakimkolwiek budynku byłoby bardzo niebezpieczne. Spotykamy go niemal na każdym kroku i stał się standardowym wyposażeniem każdej budowli.
Jednak dawno temu nie wiedziano o tym, że w bardzo łatwy sposób można zneutralizować siłę pioruna. Gdyby odkryto te urządzenie wcześniej, to z pewnością udałoby się uniknąć śmierci wielu ludzi, którzy zazwyczaj ginęli w swych drewnianych domach podczas pożaru.
Długo trzeba było czekać na wynalezienie pierwszego piorunochronu. Tego niezwykłego odkrycia dokonał amerykański uczony Benjamin Franklin. Pierwsze badania nad elektrycznością rozpoczął w 1746 roku. Dopiero w 1752 roku, dokładnie 260 lat temu, w swojej pracowni w Filadelfii stworzył pierwszy piorunochron, który błyskawicznie zaczęto masowo instalować w wielu domach. Swój własny piorunochron Franklin zainstalował we wrześniu, ale o jego przydatności mógł się przekonać dopiero rok później, gdyż jesienią burze należały w Filadelfii do rzadkości. W ciągu kolejnych 30 lat liczba urządzeń w mieście zwiększyła się do 400. W tych latach piorunochron obiegł niemal całą kulę ziemską.
W Europie pierwszy raz użyto go w Londynie w 10 lat po wynalezieniu. Do Polski pierwsze piorunochrony trafiły dopiero pod koniec osiemnastego wieku, a sprowadził je król Stanisław August Poniatowski. Pierwszy piorunochron został zamontowany na Zamku Królewskim w Warszawie. W ten sposób nowoczesne urządzenie zastąpiło bicie w dzwony kościelne albo ustawianie na parapecie gromnicy, aby odstraszyć błyskawice.
W każdej godzinie na naszej planecie szaleje ponad 700 burz, a każda z nich przynosi kilkadziesiąt i kilkaset piorunów sięgających gruntu. Łatwo wyobrazić sobie jak wyglądałby dzisiejszy świat bez piorunochronu. Tymczasem na polskiej wsi nadal wiele budynków nie posiada tego urządzenia. Kiedy będą mieć? Może za kolejne 260 lat?
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda