W liście, który podpisało 70 udziałowców upadłej grupy producenckiej, zwracają uwagę na rozbieżności sięgające 50 mln zł między kosztami inwestycji przedstawianymi przez zarząd w sprawozdaniach a wyceną przygotowaną przez syndyka. Jak piszą w liście „ …zarabiało się na budowaniu, a nie na prowadzeniu grupy producenckiej”.
Sandomierscy sadownicy proszą o dokładne przyjrzenie się mechanizmowi, jaki stał za wycenianiem kontraktów na budowę i wyposażenie obiektów, podając jako przykład nie tylko własną grupę, ale także mazowiecką grupę Jabłuszko – która również zbankrutowała. Argumentują że gdy oni musieli brać kredyty na utrzymanie gospodarstw i przeżycie – bo grupa chyliła się ku upadkowi – przedstawicielę zarządu grupy nie mieli problemów z płynnością finansową. Nie dość że rozbudowywali własne gospodarstwa czy nieruchomości, to udzielali grupie, którą zarządzali, pożyczek z własnych środków i to na bardzo duże sumy – jedna z nich na prawie 4 miliony złotych. W sumie kilku udziałowców większościowych posiadających średniej wielkości gospodarstwa pożyczyło grupie ok 12 mln zł.
Dziwimy się, że zakłady przetwórcze będące w rękach obcego kapitału wykorzystują swoją przewagę i płacą nam grosze za owoce, podczas gdy sąsiad/kolega sadownik wyrządza z premedytacją jeszcze większą krzywdę sadownikom ze swojego środowiska. Ludzie ludziom zgotowali ten los…
Ciekawe czy sprawa ruszy czy będzie zamieciona pod dywan. Mam ndzieje ze uda sie wyjasnic sprawe bo zawsze szary sadownik na dole drabiny dostaje w takiej sytuacji po d…