Od ćwierćwiecza Spotkania Sadownicze Sandomierz

Minione już 25. Spotkanie Sadownicze Sandomierz 2016 przyciągnęło ponad 1200 producentów owoców – nie tylko z regionu, ale z całego kraju. Organizatorzy przygotowali dla zainteresowanych branżowymi nowościami ponad dwadzieścia wykładów i doniesień z różnych specjalności. Oprócz tego setka wystawców przywiozła do Sandomierza najciekawsze i najnowsze maszyny, urządzenia i inne środki produkcji sadowniczej.
Tej historii o mało co, a mogłoby w ogóle nie być – podczas pokazu cięcia na pierwszym spotkaniu trzaskający mróz omal nie wymroził kilkuset najbardziej żądnych wiedzy sadowników z całej Polski… Potem klimat się poprawił – ten fizyczny, bowiem „polityczny” był dla imprezy w Sandomierzu zawsze dobry. Władze od miejskich przez powiatowe do wojewódzkich zawsze znajdowały czas, by konferencje wspomóc, odwiedzić i uhonorować sadowników. Nie inaczej było i podczas jubileuszowego, dwudziestego piątego Spotkania Sadowniczego Sandomierz. Wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek odznaczyła pomysłodawcę i organizatora Spotkań – Marka Kawalca – Złotym Krzyżem Zasługi. Srebrny Krzyż otrzymał Krzysztof Kulawik, zaś Brązowy – Andrzej Szmid. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi przyznał odznaki Zasłużony dla Rolnictwa Jarosławowi Komarowi, Krzysztofowi Gasparskiemu, Krzysztofowi Krupie i Markowi Sudołowi. Prezydent RP, oprócz przyznania państwowych odznaczeń wyżej wymienionej trójce najbardziej zasłużonych animatorów sandomierskiej konferencji, przysłał też list gratulacyjny – z jego treścią można się zapoznać tutaj.


Wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek

Jak niemal co roku przyjechał do Sandomierza prof. Eberhard Makosz – z gratulacjami dla organizatorów Spotkań i dla sadowników, którzy korzystając z wyniesionej z tych konferencji wiedzy zbudowali gospodarstwa, jakimi można się szczycić przed kolegami sadownikami z innych krajów z rozwiniętą produkcją owoców. Odnosząc się do aktualnej, złożonej sytuacji na rynkach jabłek – krajowym, europejskim i światowym – życzył naszym sadownikom optymizmu w prowadzeniu produkcji. Produkcji, która wciąż w Polsce stając się ważąca globalnie napotyka coraz więcej przeszkód – musi konkurować z tradycyjnymi potęgami w produkcji jabłek i nowymi graczami (jak Turcja).  Profesor zaprosił wszystkich do Lublina, gdzie pod koniec lutego organizuje konferencję poświęconą właśnie globalnym problemom w produkcji i handlu jabłkami.


Prof. Eberhard Makosz przekazał statuetkę  Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych Markowi Kawalcowi

Jak co roku również, oficjalnego otwarcia Spotkania Sadowniczego Sandomierz dokonał starosta sandomierski Stanisław Masternak. Jako gospodarz terenu podziękował sadownikom, którzy nie czekając na pomoc z zewnątrz sami rozpoczęli rekonstrukcje sadów regionu, podnieśli poziom swojej wiedzy, nauczyli się wykorzystywać środki pomocowe, a w ostatnich latach zawiązali spółkę zajmującą się eksportem ich jabłek. Organizują też corocznie w międzynarodowym gronie specjalistyczne forum poświęcone eksportowi owoców. Bez wcześniej zainicjowanych Spotkań Sadowniczych Sandomierz – te działania nie miały by takiego rozmachu.
 


Starosta sandomierski Stanisław Masternak
 
Od pierwszych spotkań w Sandomierzu liczną i ważną grupę  wykładowców tutaj pracownicy Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa, a obecnie Instytutu Ogrodnictwa. O wieloletniej współpracy pomiędzy tą dużą państwową jednostką badawczo-upowszechnieniową mówiła w tym roku podczas ceremonii otwarcia Spotkania dyrektor IO prof. Małgorzata Korbin. Gratulowała organizacyjnej sprawności i nieustająco ciekawej dla sadowników formuły Spotkania.


Prof. Małgorzata Korbin

W ciepłym klimacie o odmianach i nie tylko

Merytoryczną nowością, jaką zaznaczyło się zakończone wczoraj, 28 stycznia, Spotkanie Sadownicze Sandomierz 2016, była rezygnacja ze zwyczajowego pokazu cięcia sadu w drugim dniu imprezy. Zaproponowana w to miejsce Konferencja  Czereśniowa spotkała się z zainteresowaniem równym temu, jakie w pierwszy dzień towarzyszyło tematyce głównie jabłoniowej.

[NEW_PAGE]

Gdyby dzisiaj „Titanic” płynął tą samą trasą, na swoim kursie nie spotkałby góry lodowej, a co najwyżej okruch lodu – tak zmiany klimatyczne, jakie zaszły w ostatnim stuleciu skomentował dr Jerzy Kozyra ( IUNG Puławy) podczas swojego wykładu na 25. Spotkaniu Sadowniczym Sandomierz 2016. Przed dziesięcioma laty  na tym samym forum mówił o czekających nas zmianach klimatycznych – prognozował ocieplenie, wzrost częstotliwości i natężenia ekstremalnych zjawisk przyrodniczych i się nie mylił. W ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat średnia temperatura w Sandomierzu wzrosła o około 1˚C – niby niewiele, ale stworzyły się w okolicy warunki zbliżone do panujących nie tak dawno na Węgrzech. Badania wykazują również, że w ciągu ostatniego niemalże miliona lat stężenia dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej dość regularnie oscylowały w granicach 170-300 ppm (części na milion), ale obecnie (rok 2007) koncentracja CO2 wystrzeliła już do prawie 400 ppm, zaś prognozy na rok 2100 mówią o prawie 500 ppm (optymistyczna) do ponad 800 ppm (pesymistyczna). Tak więc być może efektu cieplarnianego, wywołanego jednak przez człowieka, nie uda nam się już powstrzymać.


Dr Jerzy Kozyra

Zaczynamy odczuwać skutki tego procesu. Nasze jabłonie nie są roślinami klimatu ciepłego. Potrzebują 500-1000 godzin z temperaturą poniżej 7˚C, najlepiej czują się przy około 15˚C. Warunki takie, jak chociażby w ubiegłym sezonie, nie służą im: upały spowalniały fotosyntezę, dokuczała susza, pojawiały się liczniejsze populacje szkodników, niektóre choroby stawały się groźniejsze, doświadczaliśmy licznych burz, gradów, ulewnych deszczy. Na podstawie pomiarów stacji meteo w rejonie Sandomierza z lat 1971-2014 dr J. Kozyra wyliczył trendy pogodowe dla poszczególnych pór roku. I tak wiosny średnia temperatura rośnie liniowo z około 7,5˚C do 9,4˚C. Jej amplituda – wahania roczne – zmniejszają się. Na przykład w latach osiemdziesiątych sąsiadowały z sobą sezony, z  których w jednym średnia temperatura od marca do czerwca wyniosła 5,3˚C a w następnym już 10,2˚C. Po roku 2001 wyraźnie się te różnice skurczyły – wynoszą już nie ponad 5˚C, a tylko około 3˚C. Podobna tendencja ujawniała się w miesiącach letnich i jesiennych – temperatura rośnie, ale „widełki” się zmniejszają (dla miesięcy letnich z 4,5˚C do 2,0˚C, dla jesiennych – z 2,9˚C do 2,7˚C. Tylko zimą jest inaczej – różnice między średnio najzimniejszymi zimami (grudzień-luty) a tymi najcieplejszymi pozostaje od 40 lat podobna (około 5,8˚C. Ale i zimy są coraz cieplejsze… W takim kierunku nasz klimat (nie tylko okolic Sandomierza) będzie się rozwijał. 

Obserwacje dostępności wody nie są tak jednoznaczne. Nie ulega wątpliwości, że jej brakuje. Ale już trendy opadów nie są tak wyraźne, jak dla temperatury – zakłócenia w postaci np. powodzi z 2010 roku całkowicie wypaczają wieloletnie średnie. Choć sumy opadów nie zmniejszają się znacząco, powtarzają się jednak – i to coraz częściej – dotkliwe susze. Występują już średnio nie co 5 lat, ale co drugi rok.
Skutkami zmian klimatycznych mogą być nie tylko trudności i ograniczenia, ale także nowe możliwości. Przedłużą się okres wegetacyjny, co dla wielu gatunków czy odmian będzie korzystne. Rośliny będą szybciej w sezonie rozwijały. Agrotechnika (zwłaszcza przy płodozmianach roślin jednorocznych) zyska nowe możliwości wykorzystania śród- i poplonów (materia organiczna!). Śmielej będziemy wychodzili z uprawami gatunków ciepłolubnych – już nie tylko brzoskwinie, ale winorośl, może kiwi i inne?
Niewątpliwie rolnicy – sadownicy również będą potrzebowali wsparcia koncepcyjnego i materialnego. Będą potrzebowali nowoczesnych systemów wspomagania decyzji, ubezpieczeń upraw, dostępu do kredytów na instalacje oszczędnych systemów nawodnień.
 
Każdemu co lubi
Również Gerard Poldervaart (European Fruit magazine) zwracał uwagę na klimat jako ważny czynnik, który należy brać pod uwagę planując przyszłość europejskiego sadownictwa. Przeszkodami w rozwijaniu produkcji będą nasilające się ekstremalne zjawiska (grady, burze, ulewy), przygotować się musimy na silniejszą presję  ze strony szkodników i chorób (owocówka jabłkóweczka, zaraza ogniowa), ale za to będziemy mogli uprawiać ciepłolubne odmiany. Teraz 90% produkcji jabłek pochodzi z krajów o klimacie cieplejszym, niż ma Europa północno-zachodnia. Także około 90% nowych odmian wyhodowanych ostatnio jest przystosowana do cieplejszego niż w tej części Europy klimatu. Dla krajów Europy północno-zachodniej poleca się ‘Red Jonaprinca’, ‘Fresco’ (Wellant®), ‘Pinovę’, ‘Milwę’ (Junami®), SQ 159 (Natyra®). Ciepłe południe ma do dyspozycji więcej: ‘Fuji’, ‘Cripps Pink’ (Pink Lady®), ‘Delblush’ (Tentation®), ‘Scrifresh’ (Jazz®), ‘Scilate’ (Envy®), CIVG 198 (Modi®), Coop 38 (Goldrush®), Coop 39 (Crimson Crisp®), ‘Inored’ (Story®), MC 38 (Crimson Snow®), ‘Cripps red’ (Joya®) i inne jeszcze.


Gerard Poldevaart

Jednak to nie czynniki klimatyczne będą najważniejszymi barierami w produkcji. W coraz większym zakresie uwzględniać trzeba będzie preferencje konsumentów, twarde wymagania handlu – strumienie przepływu towarów oraz struktura sieci handlowych będą się zmieniać, zmieni się też – na niekorzyść producenta owoców – dochodowość upraw. Współczesny konsument szuka jabłek jędrnych, słodkich, perfekcyjnej jakości, bez pozostałości szkodliwych substancji, najlepiej lokalnego pochodzenia. Dobrze, jeśli owoce będą przygotowane go bezpośredniego spożycia – czyste, opakowane, porcjowane. Przeważnie poszukiwane są owoce o czerwonej skórce. Sieci handlowe walczą pomiędzy sobą cenami, ale szukają też innych rozwiązań – nowych odmian, produktów niszowych, innych gatunków owoców.

Grozi nam kolejny przegląd dozwolonych substancji czynnych i skrócenie listy dostępnych dla sadownictwa chemicznych preparatów ochrony roślin. Produkcja konwencjonalna coraz bardziej zbliża się do ekologicznej, ale równocześnie tracimy możliwości ograniczania niektórych patogenów czy szkodników.Ze wspomagania produkcji wycofują się jednostki budżetowe – instytuty badawcze, firmy doradztwa rolniczego – koszty badań i instruktażu coraz bardziej będą spadać na sadowników. Rozwija się komercyjne doradztwo, ale powstaje pytanie o niezależność formułowanych w takich warunkach zaleceń. Podobnie z wynikami badań prowadzonych w prywatnych placówkach. Komercyjne firmy hodowlane dostarczają coraz więcej nowych odmian – pytanie tylko, czy wystarczająco dobrych, by spełnić wymienione wyżej wymagania rynku, czy dostatecznie dokładnie przebadane dla proponowanych terenów produkcji?
Jednym ze sposobów chronienia dochodów sadowników jest uprawa odmian klubowych – czyli reglamentacja dostępu do materiału szkółkarskiego i podaży towaru dla klienta. Tam, gdzie zdecydowano się na szybki wzrost produkcji i wysokie nakłady (Pink Lady®, Kanzi®) na promocję sadownicy mają niewiele do powiedzenia, gdzie zaś znaczą więcej (Kiku®, Lola®, Xenia®) – środków na marketing jest mniej, wzrost produkcji odbywa się wolniej.

[NEW_PAGE]

Wyrosną w najbliższych latach
Wyłącznie o odmianach mówił w Sandomierzu Maciej Lipecki  (prezes SPS). Do omawianych już wcześniej  przez dra J. Kozyrę i G. Poldervaarta czynników kształtujących dobór odmian we współczesnych polskich sadach dodał jeszcze tylko naturalne zastępowanie starszych nowymi kreacjami. 
Potwierdził utrzymywanie się w ostatnich sezonach renesansu zainteresowania ‘Red Deliciousem’. Szkółkarze są pytani o uważanego za mrozoodporny krótkopędowego ‘Camspura’ (Red Chief®) i jego mutanta ‘Superchief® Sandidge’, standardowego pod względem wzrostu ‘Early Red One® Erovan’, jego mutanta – ‘Jeromine’®, ‘Red Capa’® i inne z tej rodziny.  Nadal dużym zainteresowaniem cieszy się grupa odmian wywodząca się od ‘Gali’. Poza uprawianą prawie wyłącznie w Polsce ‘Galą Must’, znaną (także ze skłonności do regresji) ‘Galą Schniga’ (jest klon stabilniejszy – ‘Gala Schniga® SchniCo(s)’), na rynek trafia wiele innych klonów tej odmiany – wśród nich polskiej hodowli (firma Aj!Apple – z której pochodzi także m.in. ‘Glosan’, ‘Sander’, ‘Muna’) ‘Zuzi Gala’®. Nie słabnie także zainteresowanie ‘Red Jonaprincem’. Jednym z jego selektów jest ‘Wilton’s Red Jonaprince Select’® o głębokim, ciemnoczerwonym, paskowanym rumieńcu. Instytut Ogrodnictwa proponuje naszym sadownikom swoje odporne na parcha jabłoni nowe kreacje: ‘Melfree’, ‘Gold Milenium’, ‘Free Redstar’.

 
Maciej Lipecki 
 
Zanim będzie co sprzedawać
Tematy zorientowane na rynek z tymi bardziej technologicznymi połączyło wystąpienie naszej redakcyjnej koleżanki dr Joanny Klepacz-Baniak dotyczące (miedzy innymi) trwałości cieczy roboczej. Większość preparatów ochrony roślin, wykorzystywanych w sadownictwie wymaga do sporządzenia cieczy roboczej wody o odczynie   kwaśnym lub obojętnym (do pH7). W wyższym substancje czynne łatwo i szybko ulegają rozkładowi. Generalnie insektycydy (zwłaszcza fosforoorganiczne i karbaminiany) łatwiej ulegają degradacji pod wpływem nieodpowiedniego odczynu wody niż fungicydy, regulatory wzrostu czy herbicydy. Odczyn wody w zakresie 4-6 pH umożliwia przetrzymanie cieczy w zbiorniku przez 12-24 godziny, zaś przy 6-7 pH czas ten skraca się do 1-2 godzin. Przy kwasowości wody około 7 pH zabieg należy wykonać bezzwłocznie. Dla przykładu: kaptan rozpuszczony w wodzie o kwasowości 5 pH zachowuje aktywność przez 32 godziny, ale gdy odczyn wody wynosi 8 pH – tylko przez 10 minut! 


Red. Joanna Klepacz-Baniak

Na odczyn cieczy opryskowej trzeba zwracać uwagę zwłaszcza przy łącznym używaniu mieszanek pestycydów z nawozami dolistnymi. Szczególnie te wapniowe mogą być przyczynami niespodzianek – wapń mocno podnosi odczyn cieczy opryskowej, zaś wiele fungicydów w takich warunkach traci aktywność  (np. kaptan w środowisku alkalicznym drastycznie traci na skuteczności).

Następnym czynnikiem warunkującym trwałość cieczy opryskowej jest temperatura – samej cieczy jak i otoczenia. Optymalna temperatura wody do sporządzenia cieczy opryskowej mieści się przedziale 15-20˚C. Zimna – może zmniejszyć efektywność zabiegu. Dodyna przy temperaturze wody niższej od +6˚C traci aktywność. Warto pamiętać, że podniesienie temperatury o 10˚C podnosi dwukrotnie tempo przebiegu reakcji (prawo van’t Hoffa). Z drugiej strony promieniowanie Słońca podnosząc temperaturę cieczy w zbiorniku opryskiwacza jednocześnie może powodować rozpad substancji czynnej cieczy.
Wątkiem ciągle powtarzanym, ale słabo słyszalnym w środowisku producentów owoców jest wykorzystywanie w sadownictwie preparatów niezarejestrowanych dla ochrony drzew czy krzewów. Pierwszym przeciwskazaniem używania w sadach preparatów rolniczych jest ich skład – często odmienny od wersji dla sadów. Rodzi to niebezpieczeństwo utrzymywania się w owocach niepożądanych pozostałości środków ochrony roślin, a więc fatalnymi konsekwencjami handlowymi. Po drugie: tak samo nazwany preparat na różnych rynkach może mieć różną zawartość substancji czynnej, co łatwo umyka uwadze użytkownika lub jest ignorowane. Skutki nieefektywnego zabiegu mogą być nieodwracalne.
Tematy poruszone w dalszej części Spotkania Sadowniczego Sandomierz 2016 (nowe technologie i rozwiązania dla sadownictwa) – wystąpienia przedstawicieli firm nawozowych i chemicznych oraz te z konferencji czereśniowej (drugi dzień spotkania) przedstawimy w dalszej kolejności na naszej stronie. Polecamy także lekturę nowego numeru naszego specjalistycznego periodyku „Czereśnia” zawierającego komplet materiałów z sesji wykładowej odbytej 28 stycznia.
 
pg

Zdjęcia: A. Łukawska, K. Kupczak, A. Szmid, P. Grel 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułOwoce i warzywa w II semestrze
Następny artykułTrzcina z Polski trafia na dachy m.in. w Niemczech, Danii i Anglii

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.