Informacja ta została podana w szczycie rynkowej paniki wywołanej epidemią EHEC. Na trzech ogórkach pochodzących z upraw ekologicznych w Andaluzji mikrobiolodzy z Hamburga stwierdzili wprawdzie obecność EHEC, lecz – jak okazało się po kilku dniach – nie był to groźny typ O104:H4, który był przyczyną epidemii zatruć pokarmowych w Niemczech, w tym również tych śmiertelnych.
Szkoda jednak została dokonana – tamtego lata w Hiszpanii zniszczono 56 milionów kilogramów warzyw, a ogórki, paprykę i pomidory pozostawiono niezebrane na około 500 hektarach.
W roku 2011 władze Hiszpanii nie zażądały od Niemiec odszkodowania za straty swoich rolników, nie wykluczały jednak, że na drogę prawną wystąpią prywatne przedsiębiorstwa. Dwa z nich się na to zdecydowały – te, które zostały tego feralnego lata przez władze Hamburga wymienione z nazwy. – Przez wiele tygodni nie było handlu, a klienci nie wracali, nawet gdy okazało się, że firma nie ma nic wspólnego z EHEC – wspomina jeden z właścicieli.
Obie firmy zażądały odszkodowania w wysokości 2,28 mln euro. Tyle nie dostały. Wysokość odszkodowania nie została podana, wiadomo jednak, że ma odzwierciedlać różnice między ogólnymi stratami, jakie firmy (w ślad za całym sektorem) poniosłyby z tytułu EHEC, a stratami, jakie wynikały z niesłusznego ich oskarżenia. I wiadomo, że jest sześciocyfrowa.
mp
Na podst. FreshPlaza i Forbes