Niemcy bardzo lubią śliwki, czego przejawem może być szeroka ich oferta na hurtowych rynkach tego kraju. W kończącym się sezonie notowano na nim obecność 21 jeden odmian pochodzących z niemieckich sadów (plus kategorię „inne odmiany”) oraz owoce z 13 europejskich krajów.
Pod koniec października sezon śliwkowy w Niemczech wyraźnie się kończył. Ostatnią z oferowanych śliwek był mołdawski ‘Stanley’ notowany już tylko w Monachium i Frankfurcie ale oceniany już mocno krytycznie za schyłkową jakość. Natomiast pierwsze były w tym sezonie hiszpańskie śliwki, które pojawiły się na niemieckich rynkach hurtowych w ostatniej dekadzie maja i wytrwały na nim prawie do końca sezonu w drugiej dekadzie października. Tydzień po hiszpańskich wjechały transporty śliwek z Włoch, które dotrwały na nim do końca (42. tydzień – 16-22.10).
Najbogatsza oferta hurtowa pochodziła z rodzimej niemieckiej produkcji – obejmowała 21 głównych odmian oraz „inne” (a więc lokalne, niszowe). Bośnia i Hercegowina były reprezentowane przez 3 odmiany (+ „inne”), Chorwacja – 2, Macedonia – 2 (+ „inne”), Francja – 2 (+ ’inne”), Grecja – tylko „inne”, Hiszpania – 4 (+ „inne”), Mołdawia – 1 (+ „inne”), Polska – 1 (+ „inne”), Rumunia – 1, Serbia – 3 (+ „inne”), Turcja – 3 + („inne”), Węgry – 7, Włochy – 9 (+ „inne”).
Polska eksportowała do Niemiec różne odmiany od połowy lipca do końca sezonu, zaś ‘Čačanską Lepoticę’ od połowy sierpnia do połowy września. Ceny tych „innych” śliwek wahały się od 1,4 do 2,1 €/kg, za ‘Čačanską Lepoticę’ otrzymywano 1,5 do 1,7 €/kg. Nie ma jeszcze wyników dotyczących wielkości niemieckiego importu śliwek w bieżącym sezonie. W 2016 roku kraj ten sprowadził ogółem 56,4 tys. ton tych owoców, z czego z Polski pochodziło 3943 ton.
za: ble.de