Tureccy sadownicy oceniają już tegoroczny sezon czereśniowy jako najgorszy od dwudziestu lat. Ceny, jakie otrzymują, są sześciokrotnie niższe, niż ubiegłoroczne – spadły z 4USD/kg do 0,65 USD/kg. W 2017 roku Turcja wyeksportowała około 60 tys. ton tych owoców – głównie na rynek Europy. W bieżącym roku rozpoczął się eksport do Chin, co było negocjowane osiem lat. Wstępne szacunki mówią o wzroście tegorocznego eksportu (do trzeciej dekady czerwca) o 88% – z 24 tys. ton do 45 tys. ton. Duży wpływ ma na to rynek rosyjski (Mundial) – wysyłka do Rosji (12,9 tys. t) wzrosła o 117%.
Ukraina osiągnęła pozycję piątego w Europie producenta czereśni, ale jej eksport nie potwierdza tej pozycji. Dane za 2016 r. mówią o zbiorach na poziomie 63 tys. ton (dane za ubiegły rok raczej zaciemniałyby obraz rzeczywistego potencjału). Przy dobrym urodzaju jest w stanie zaoferować zagranicy 5 do 6 procent swoich zbiorów, podczas gdy na przykład Włochy eksportują przeciętnie 13-15%, a Grecja 20-25%. W tych dwóch ostatnich krajach eksport rośnie szybciej niż produkcja.
Mołdawia jest akurat w szczycie sezonu, ale już zdążyła wyeksportować około 10 tys. ton czereśni, przewyższając tym rezultat osiągnięty w całym ubiegłym roku. Obecne wyniki są wolne od reeksportu tych owoców z Turcji, który to reeksport w 2015 roku dał historyczny rekord eksportu – 14 tys. ton (był on wspomagany prze 8,5 tys. ton importu z Turcji).
Wzrost możliwości eksportowych zawdzięcza Mołdawia wchodzeniu w owocowanie nowych sadów – aktualna powierzchnia uprawy czereśni w tym kraju sięga 4 tys. hektarów, zbiory – 14 tys. ton. Całość eksportu jest kierowana do Rosji (głównie) i Białorusi.
PG