Punkty granicznej kontroli fitosanitarnej pomiędzy Krymem a kontynentalną Ukrainą odnotowują zwiększanie się przemytu owoców i warzyw na półwysep. Z kolei miejscowa produkcja – zdaniem obserwatorów nie rozwija się.
W ciągu jednego tylko lipcowego tygodnia inspektorzy Rossielhoznadzoru zarekwirowali wjeżdżającym na Krym około 2,5 ton produktów pochodzenia roślinnego podlegających rosyjskiemu embargo. Było to między innymi: ponad 600 kg ziemniaków, ponad tona warzyw, 700 kg owoców, 60 kg orzechów i owoców suszonych, materiał szkółkarski.
To nie jedyny obrazek (od razu pojawia się pytanie czy aby obiektywny) odmalowujący sytuację na półwyspie. Eksperci Wszechrosyjskiego Narodowego Frontu (koalicja organizacji społeczno-politycznych) oceniają, że „sadownictwo, warzywnictwo, winoroślarstwo, przetwórstwo praktycznie się nie rozwija”. Podkreśla się przy tym, że są to dziedziny gospodarki podstawowe dla Krymu. Postulaty wsparcia ich przez centralny budżet Rosji przedstawiali podczas debaty (Mediaforum) prezydentowi FR Władimirowi W. Putinowi.
W swojej analizie sytuacji krymskiego rolnictwa eksperci WNF odnotowali również, że ten dział gospodarki cierpi nie tylko na brak środków finansowych (dolegliwe jest m.in. finansowanie inwestycji z własnych środków i oczekiwanie potem na zwrot nakładów, kulejący handel hurtowy, wreszcie małe zainteresowanie młodzieży pracą na roli. Z powodu dotkliwego braku rąk do pracy odłogiem leży wiele możliwych do zagospodarowania ziem.
za: news.allcrimea.net
pg