Hydrolog: niski poziom wód w rzekach związany z periodycznością klimatu

Obniżony poziom wód w rzekach może mieć związek z pewną periodycznością klimatu i nie jest to sytuacja trwała –powiedział dyr. Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii UNESCO, prof. Maciej Zalewski.

Na początku września Rządowe Centrum Bezpieczeństwa poinformowało, że w związku z utrzymującym się brakiem opadów i obniżającym się poziomem polskich rzek może wystąpić susza hydrologiczna. Jak podano, burze w okresie od czerwca do sierpnia nie przyczyniły się do uzupełnienia zasobów wód powierzchniowych i gruntowych, a ponadto w ciągu najbliższego miesiąca suma opadów ma być niższa niż wartości średnie.
 
Poziom wód w polskich rzekach obniża się systematycznie od jesieni ubiegłego roku. Obecnie – według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – poziom wód w dorzeczach Wisły i Odry jest w większości miejsc niski i wciąż spada. W Warszawie poziom wody w Wiśle wynosi zaledwie 56 cm, czyli jest rekordowo niski.
 
– Susza zaczęła się właściwie w sierpniu zeszłego roku, a opady jesienią i zimą; także deszcze na przełomie czerwca i lipca nie zrekompensowały tego okresu posuchy. Musimy pamiętać, że oprócz obserwowanego ocieplania się klimatu mamy pewną periodyczność; mamy serię lat mokrych, potem suchych – wyjaśnił prof. Zalewski. Jak zaznaczył, w tej chwili możemy mieć do czynienia z okresem kilku suchych lat, ale – jak wynika z wieloletnich analiz – potem z reguły przychodzą okresy większego natężenia opadów.
 
Jak powiedział prof. Zalewski, scenariusze naukowe nie przewidują dużego obniżenia opadów w Polsce, a raczej zapowiadają ich przesunięcie między latem a zimą. – Będziemy mieli taką tendencję, że większa ilość opadów i większe przyrosty temperatur wystąpią w zimie, natomiast wiosną nie będzie tych opadów. Czyli trzeba by zacząć gospodarkę do tego adaptować – powiedział prof. Zalewski.
 
Zdaniem hydrologa ilość retencjonowanej wody w Polsce jest stosunkowo mała, a według standardów europejskich powinno się przynajmniej podwoić te zapasy. Zalewski podkreślił jednak, że zbiorniki należałoby budować w sposób nowoczesny, aby nie zaburzały funkcjonowania rzek jako środowiska dla żyjących tam organizmów.
 
Profesor zwrócił też uwagę na inne czynniki, np. odchodzenie od monokultur w rolnictwie na rzecz bardziej zróżnicowanych obszarów, co również przyczynia się do poprawy gospodarki wodnej. – Musimy podkreślić, że nie mamy problemów z wodą w północnej Polsce, na Mazurach i w pasie przybrzeżnym, podobnie w górach – raczej powodzie nam grożą. Natomiast pas środkowy, który jest najbardziej intensywnie użytkowany rolniczo, jest najbardziej wrażliwy i ma największy deficyt wody – powiedział dodając, że pas centralny ma jednocześnie znaczenie ekonomiczne ze względu na rosnące ceny żywności.
 
Zdaniem Zalewskiego należy położyć nacisk na nowoczesną systemową gospodarkę wodną, powiązaną z ukształtowaniem terenu, która będzie retencjonowała wodę.
 
W ubiegłym tygodniu wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski poinformował, że nowe Prawo wodne, regulujące kwestię gospodarki wodnej, ma za dwa tygodnie trafić do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Według nowych przepisów zamiast działających teraz 16 instytucji, w tym m.in. Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (KZGW), zostanie osiem-sześć Urzędów Gospodarki Wodnej Regionów Wodnych oraz Zarząd Dorzecza Wisły i Zarząd Dorzecza Odry.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Related Posts

None found

Poprzedni artykułCzeka nas sucha jesień i łagodna zima?
Następny artykułWinobranie na Podkarpaciu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.