Wiosną 2011 roku prawie cała Europa doświadczyła zagrożenia ze strony warzyw zainfekowanych bakterią Escherichia coli. Bezpośrednie skutki odczuło ponad 4000 konsumentów, zanotowano ponad 50 zgonów w 16 krajach. Echa sprawy nie umilkły do dzisiaj.
Obawy przed zakażonymi warzywami spowodowały drastyczny spadek popytu na wyprodukowane w Europie warzywa. Rosja nawet zamknęła swoje granice przed nimi. Poszukiwania źródeł zakażenia prowadzone w Niemczech początkowo wskazywały na Hiszpanię, a konkretnie na jedna ze spółdzielni z prowincji Malaga zajmujących się produkcją organiczną. Winne miały być pochodzące stamtąd ogórki.
Ostatecznie jednak ustalono, że źródeł należy szukać w Dolnej Saksonii, gdzie wyprodukowano kiełki fasoli z zarażonego egipskiego materiału nasiennego. Hiszpanie, którzy pełniki role kozła ofiarnego – straty wizerunkowe były kto wie czy nie bardziej dolegliwe, niż finansowe – wystąpili przeciw Niemcom do sądu. Ten uznał roszczenia zobowiązując Hamburg (dochodzący odszkodowań od Hiszpanów) do wypłaty rekompensat hiszpańskim spółdzielcom.
Jest szansa, że w końcu sprawa zostanie załatwiona polubownie – Hiszpanie odrobili swoje straty – przede wszystkim odbudowali pozycję rynkową – spółdzielnia Frutnet odzyskała dobre imię i jest największym regionalnym producentem warzyw.
za: corriereortofruticolo.it
pg
pg