Zatrudniająca obecnie ponad sto osób firma powstała z inicjatywy 10 sadowników z podsandomierskiej gminy Obrazów w 2010 r. To największa grupa producentów rolnych w rejonie Sandomierza, produkująca nie tylko jabłka i sok jabłkowy, ale także owoce pestkowe i czarną porzeczkę. Grupa liczy 112 członków pracujących na około 950 ha sadów położonych w gminach: Obrazów, Koprzywnica, Samborzec, Dwikozy i Sandomierz. Współpracuje z kontrahentami nie tylko w Polsce, ale w Europie i Afryce.
Spółka znalazła się w trudnej sytuacji finansowej; wielu sadowników, którzy dostarczali do niej owoce w 2015 r., nie dostało zapłaty. Udziałowcy w kolejnym roku przestali dostarczać towar, a firma ograniczyła działalność. 3 stycznia br. Sąd Rejonowy w Kielcach, na wniosek władz spółki, otworzył postępowanie sanacyjne, które ma zapobiec jej likwidacji. Jednocześnie wyznaczył na zarządcę kielecką firmę Centrum Restrukturyzacji i Mediacji. 20 lutego, na wniosek banku – jednego z wierzycieli, sąd pozbawił dotychczasowy zarząd „Owocu Sandomierskiego” możliwości prowadzania spółki i przekazał wszystkie jego obowiązki wyznaczonemu wcześniej zarządcy.
Przedstawicielki zarządcy poinformowały w środę, że w firmie zastano „bardzo trudną” sytuację – zarówno finansową, jak i wynikającą z utraty zaufania wierzycieli i udziałowców do wcześniejszego zarządu. Teraz jednak – jak mówiły – część sadowników zdecydowała się kontynuować współpracę z firmą na mocy wcześniejszych umów; są oni zobowiązani do dostarczania 80 proc. swojej produkcji jabłek.
Prezes Centrum Restrukturyzacji i Mediacji Justyna Skrzeszewska zapewniła, że sytuacja została już opanowana. Podczas konferencji prasowej przekonywała, że postępowanie sanacyjne jest jedynym korzystnym rozwiązaniem dla stron sprawy – wierzycieli, udziałowców i pracowników „Owocu Sandomierskiego”. – W toku postępowania sanacyjnego zawieszone są wszelkie postępowania egzekucyjne, nie mogą być wszczynane nowe. Spółka ma „oddech” na to, by wypracować plan naprawczy i stworzyć nową szansę dla firmy i jej udziałowców – przekonywała. Dodała, że spółka od momentu otwarcia postępowania sanacyjnego prowadzi bieżącą działalność w sposób niezakłócony – prowadzona jest sprzedaż jabłek i soków oraz ich produkcja. Ograniczony został tylko transport. – Nie ma żadnych zwolnień pracowników – zaznaczyła.
– Mamy nadzieję, że pozostali udziałowcy (…) wznowią dostawy – podkreśliła z kolei przedstawicielka zarządcy Emilia Polańska. Dodała, że otrzymają za nie zapłatę. Jej zdaniem dostarczanie owoców pozwoli zwiększyć produkcję, co wygeneruje lepszy zysk. Będzie on przeznaczony na pokrycie bieżącej działalności firmy i wypracowanie propozycji z wierzycielami.
Zarządca prowadzi kontrolę finansów spółki, rozpoczął też restrukturyzację działu handlowego. Wznowiono dostawy towaru do sieci handlowych.
Postępowanie sanacyjne ma potrwać do końca roku. Do końca marca zarządca ma przygotować plan restrukturyzacyjny, który będzie podstawą do wypracowania układu z wierzycielami. Plan ma zawierać m.in. analizę przyczyn trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, prezentację przyszłej strategii, harmonogram restrukturyzacji.
– Jeżeli plan będzie wykonany w części lub całości, zgodnie z założeniami, to jest to podstawa do zwołania zgromadzenia wierzycieli i dyskutowania nad propozycjami układowymi i ewentualnym zawarciem układu – tłumaczyła Polańska. W przypadku gdy restrukturyzacja się nie uda i ogłoszona będzie likwidacja firmy, sadownicy mogą nie odzyskać pieniędzy za owoce. Tłumaczyła, że z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży majątku upadłej firmy w pierwszej kolejności spłacani będą najwięksi wierzyciele, czyli banki, a dopiero na końcu udziałowcy.
Na konferencji poinformowano, że na podstawie wartości księgowej majątek firmy oszacowano na 112 mln zł. Firma wskazała zadłużenie na ok. 62 mln zł. Decyzją sądu zarządca uzupełnia obecnie spis wierzytelności.
Reprezentujący kilkudziesięciu sadowników-udziałowców spółki mecenas Grzegorz Rogusz podkreślił w rozmowie z PAP, że zarząd firmy w 2015 r. nie informował udziałowców o zachwianej płynności finansowej i traktował ich „w lekceważący” sposób. Po tym, gdy w 2016 r. wiele faktur zaliczkowych za owoce dostarczone w 2015 r. nie zostało zapłaconych – co wcześniej się nie zdarzało – sadownicy zdecydowali się w ub. roku nie dostarczać jabłek. Wystąpili do sądu, który nakazał zapłatę za towar.
Według prawnika spółka jest winna udziałowcom ok. 10 mln zł, a nie 2 mln, jak wskazała sama firma. – Nie znamy zadłużenie rzeczywistego. Mamy przypuszczenie, że jest ono wyższe i że przeszacowano majątek – aktywa spółki – dodał Rogusz.
W styczniu Prokuratura Rejonowa w Sandomierzu, po zawiadomieniu sadowników-udziałowców spółki, wszczęła śledztwo w sprawie nadużycia i niedopełnienia obowiązków przez osoby zarządzające sprawami finansowymi i gospodarczymi grupy „Owoc Sandomierski”, co spowodowało znaczną szkodę majątkową na szkodę firmy. – Zbierany jest materiał dowodowy – przesłuchiwani są świadkowie, zabezpieczana jest dokumentacja dotycząca tej spółki. Do tej chwili nikt nie usłyszał zarzutu – poinformowała szefowa sandomierskiej prokuratury Jolanta Religa.
Źródło:
Czyli do końca roku czas na zamiatanie pod dywan, lekceważenie sadowników i dalsze dojenie spółki.
95% Grup Producenckich powstało z myślą o wyłudzeniu konkretnych pieniędzy z dotacji unijnych przecież mieli na wszytko 75% od początku wiadomo ze jak się skończy kasa to grupa upadnie tak właśnie kończą bezmyślnie rozdane pieniądze w rękach ludzi którzy myśleli tylko jak ukraść jak oszukać . Najlepszym kozakiem który dorobił się na …….. jest Rosa hale i jego wspaniałe projekty za grube miliony z góry zawyżone o 80% hehe to jest Polska i jej Grupy producenckie które się same wykończyły