Przyczyną są liczne wyże, które jak grzyby po deszczu, powstają nad Alpami, Bałkanami i wschodnią częścią Europy. W ostatnim czasie pogodą w Polsce rządził spokojny wyż znad zachodnich granic Rosji.
Ostatni deszcz spadł tydzień temu, ale w niektórych miejscowościach okazał się bardzo skąpy. Posucha daje się we znaki rolnikom, którzy posiali oziminę. Jeśli nadal nie będzie padać, to wegetacja zostanie opóźniona już w pierwszej fazie wzrostu roślin i może mieć niebagatelny wpływ na wiosenne zbiory.
Niestety, prognozy nie są pomyślne, ponieważ zaraz po tym, jak wyż rosyjski odsunie się, natychmiast pojawi się jego następca, wyż alpejski, który już jutro znajdzie się nad Polską. W kolejnych dniach będzie się przemieszczać na wschód i „klonować”. Nadal stać będzie na straży suchej pogody nie tylko we wschodniej, lecz również w środkowej części Europy, w tym oczywiście również w Polsce. Tym samym nie dopuści mokrych niżów atlantyckich, które wichurami i deszczami będą w dalszym ciągu nękać mieszkańców Wysp Brytyjskich i Norwegii.
Kiedy więc spadnie najbliższy deszcz? Nieprędko. Najwcześniej krople deszczu spadną na Warmię, Mazury, Suwalszczyznę i Podlasie, najprawdopodobniej w weekend 1-2.11, będą to jednak opady bardzo symboliczne, niewykluczone, że przeważnie w postaci mżawki. Istnieje też możliwość, że nie spadnie nic, a jedynie wyraźniej podniesie się wilgotność powietrza. To zła wiadomość, ponieważ właśnie na północy i północnym wschodzie w ostatnich tygodniach było najbardziej sucho.
A kiedy popada w pozostałych regionach kraju? Najnowsze prognozy wskazują, że nie wcześniej niż 7-8 listopada. Poprzednie prognozy pokazywały opady z układu niżowego, który znad Atlantyku przedostatnie się nad kontynent, ale obecnie wszystko wskazuje na to, że popędzi on nie ku Polsce, lecz nad Włochy i tam przyniesie potężne ulewy, a nawet powodzie.
My będziemy musieli na większe opady poczekać, bo przez następne 2 tygodnie będzie ich tyle, co kot napłakał.
Prognoza pochodzi z serwisu TwojaPogoda