Chróścikowski powiedział, że protestujący chcą się spotkać z premier Ewą Kopacz. – Nie pozwolimy się lekceważyć, chcemy równych szans w UE – mówił. Zarzucił też rządowi, że rolnicy będą mieli niższe dopłaty. – Chcemy stabilizacji, żeby koszty produkcji się zwracały – podkreślił.
Wcześniej przedstawiciele rolniczej „Solidarności” złożyli w Sejmie petycję.
Chróścikowski mówił też, że miasto nie pozwala protestującym rozstawić miasteczka namiotowego przed kancelarią premiera. – To skandal – oświadczył. Manifestujący podkreślają, że są przygotowani na rozstawienie takiego miasteczka – mają m.in. kuchnię polową.
Z innej sceny głos zabrał szef OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski. Przekonywał, że rolnictwo jest kołem zamachowym polskiej gospodarki. Mówił też, że „musimy się pozbyć największych szkodników w dziejach III RP” – wymienił w tym kontekście szefa MSZ Grzegorza Schetynę.
– Przyszliśmy tu bronić polskiej ziemi, nie sprzedawajcie jej obcym – mówił z kolei Edward Kosmal z zachodniopomorskiej rolniczej „Solidarności”. Manifestujący skandowali „złodzieje”. Jedna z przemawiających rolniczek mówiła m.in, że „politykom płaci się krocie, zostawiając ochłapy dla rolników, dla tych słabszych”. – Ale przybyliśmy tu po to, żeby wykrzyczeć, że jest źle, że tak dalej być nie może – zaznaczyła.
Zgromadzeni odśpiewali Rotę i Mazurka Dąbrowskiego.
Protestujący rolnicy domagają się odszkodowań za straty w uprawach spowodowane przez dziki oraz interwencji na rynkach wieprzowiny i mleka oraz zakazu sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Izdebski podkreślał w poniedziałek, że protest zakończy się, jeżeli spełniony zostanie jeden z warunków związkowców: podpisane zostanie porozumienie, minister rolnictwa złoży rezygnację ze stanowiska lub zostanie zdymisjonowany.
Policja informuje, że zamknięte dla ruchu są Aleje Ujazdowskie od Pięknej do Bagateli.
Źródło: