Jednym ze skutków opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej może stać się zawał brytyjskiego ogrodnictwa w bardzo dużej mierze zależnego od siły roboczej z zewnątrz. Takie prognozy snują fachowcy z Narodowego Związku Farmerów (NFU) oraz stowarzyszenia Brytyjskie Letnie Jagody (BSF) a relacjonuje je The Guardian.
Zagrożony jest rynek wart ponad 1,2 mld funtów (1,6 mld $) – a kłopoty mogą spotkać głównie sadowników zajmujących się jabłkami, truskawkami oraz warzywników uprawiających pomidory, ogórki, rabarbar. Wielka Brytania co roku potrzebuje około 30 tysięcy sezonowych pracowników w ogrodnictwie – głównie do zbiorów, ale także kadry stałej, do prowadzenia gospodarstw. Młodzież z Wysp nie garnie się do ich przejmowania i pracy na roli. Dzisiaj średni wiek ogrodnika w W. Brytanii przekracza 55 lat.
Mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa wykazują silny patriotyzm konsumencki i najchętniej wybierają produkty żywnościowe pochodzące z Wysp. Takie owoce i warzywa są podstawą oferty w sieciowych sklepach. Potok tych produktów może jednak wręcz wyschnąć z powodu braku rąk do pracy, więc wymienione wyżej organizacje branżowe już występują do nowej premier T. May o uregulowanie kwestii poprzez specjalny reżim wizowy dla obywateli państw UE zamierzających podjąć czasowe prace w ogrodnictwie W. Brytanii.
Argumentują przy tym, że w przeciwnym razie krajowi grozi dotkliwa klęska – może dojść do wizerunkowego krachu: na kortach Wimbledonu może zabraknąć truskawek (ze śmietaną), które angielska śmietanka towarzyska uważa za jeden z symboli kortów – podczas prestiżowych turniejów sprzedawanych jest tam co roku około 112 tys. porcji (28 ton) tych deserów. To symboliczna ilość, ale dotkliwa strata dla wizerunku kochających tradycje Brytyjczyków. Gorzej, że przyzwyczajonych do własnych jagód od maja do października dostępnych w supermarketach może oczekiwać konieczność zmiany przyzwyczajeń i powrotu do owoców importowanych, co zniweczy efekty 10-15 lat kampanii marketingowych.
Za: The Guardian
