Zdaniem dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzeja Gantnera, ministerstwa zajmujące się promocją żywności: rolnictwa, gospodarki czy spraw zagranicznych robią to na różne sposoby, nie uzgadniając wzajemnie swoich działań. – Nikt tak naprawdę nie zastanawia się, jak zbudować trwały międzyresortowy system wspierania polskiego eksportu – zaznaczył Gantner.
Uważa on, że działania promocyjne naszego kraju są niewystarczające. – W Chinach 300 pracowników ambasady Niemiec zajmuje się problematyką handlu, w polskiej ambasadzie trzy osoby – argumentował. Jego zdaniem wszystkie resorty powinny się skupić na tym, by polskie firmy mogły się jak najszybciej i po niskich kosztach rozwijać; należałoby zainwestować m.in. w reklamę – dodał. Fundusze promocji artykułów rolno-spożywczych dysponują rocznie ok. 44 mln zł; jest to kwota zdecydowania za mała i za te pieniądze nie da się stworzyć żadnych marek – zauważył.
Sektor gospodarki żywnościowej jest bardzo prężny i – zdaniem Gantnera – należałoby zastanowić się nad powołaniem ministerstwa gospodarki żywnościowej zamiast ministerstwa rolnictwa. – Tkwienie mentalnie w produkcji surowców i rolnictwie jest poważnym błędem – dodał.
Według prezesa spółki Colian (grupa produkująca słodycze) Jana Kolańskiego, hasło „marka polska” jest pojęciem bardzo ogólnym. Żywność można promować na targach, jednak polskie stoiska powinny być na nich widoczne, skupione w jednym miejscu, wtedy krajowa oferta byłaby inaczej postrzegana. Podał przykład niedawnych targów spożywczych w Anudze (Niemcy), na których polskie firmy były rozlokowane w kilku pawilonach.
Prezes Spolmleku Edward Bajko podzielił obawy, że hasło: promujmy polską żywność jest zbyt ogólne. Nie da się wypromować całej żywności – konsument musi mieć konkretną informację o danym brandzie, a wypromowanie jednego produktu nie oznacza, że cała polska żywność jest dobra. Dodał, że konkretną markę mogą wypromować tylko silne firmy.
Źródło:
szkółkarze od kilku lat wystawiają się np. w Moskwie („Cwiety”) wspólnie – jest wyraźna „polska wyspa” w pawilonie
Zero zdziwienia. Te wszystkie programy promujące żywność to wywalanie (ciężkich) pieniędzy w błoto. Pseudodziałania pseudospecjalistów