Monika Bochenko z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie powiedziała, że z dotacji na walkę z barszczem Sosnowskiego mogą skorzystać m.in. podmioty publiczne oraz prywatne, komercyjne i niekomercyjne, a także organizacje pozarządowe. Wysokość dofinansowania ze strony Funduszy może sięgnąć do 75 proc. kosztów – dodała. Aby uzyskać dofinansowanie, należy złożyć wnioski do odpowiednich jednostek samorządu lub agencji państwowych – np. Agencji Nieruchomości Rolnych – zaznaczyła Bochenko. Stamtąd dokumenty trafią do zachodniopomorskiego Funduszu.
Wnioski przyjmowane będą do wyczerpania puli przeznaczonej na ten cel przez fundusz. Przy większej liczbie wniosków decydować będzie kolejność zgłoszeń.
Z informacji przekazanych przez Bochenko wynika, że w Zachodniopomorskiem barszcz Sosnowskiego rośnie na blisko 280 hektarach. Najczęściej roślinę tę można znaleźć w powiecie choszczeńskim (zajmuje ponad 53 hektary), goleniowskim (47 hektarów), białogardzkim (blisko 40 hektarów) i kołobrzeskim (prawie 37 hektarów).
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie parzącą: występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi kumaryna może powodować poparzenia II i III stopnia, a w skrajnych przypadkach – martwicę skóry. Objawy poparzenia pojawiają się dopiero po 12 godzinach od kontaktu z rośliną, pod wpływem promieni słonecznych, a wdychanie olejków eterycznych może wywoływać nudności, bóle głowy i wymioty.
Niebezpieczna roślina pochodzi z Kaukazu, a do Polski trafiła pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia ze Związku Radzieckiego, propagowana jako źródło taniej paszy dla bydła. Masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach na terenie całego kraju. Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.
Roślina ma ogromną zdolność rozrodczą. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha pola.
Barszcz Sosnowskiego jest w Polsce gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie go wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu. Pojedyncze rośliny czy małe skupiska najlepiej jest po prostu wykopać. Większe obszary można zwalczać chemicznie, ale barszcz jest odporny na większość preparatów i niszczą go tylko te, które działają na każdy rodzaj roślinności.
Fot. P. Grel
Źródło: