To był wyjątkowo udany pod względem pogody weekend, ale tylko w nielicznych regionach naszego kraju. Dlaczego?
Podczas gdy na przeważającym obszarze dominowały chmury, mgły i deszcze, w województwach południowych można się było raczyć prawdziwym babim latem. Strefa rozpogodzeń i przyjemnego ciepła objęła przede wszystkim Górny Śląsk i Małopolskę. Przy błękitnym, bezchmurnym niebie i napływie ciepłego powietrza z południa, termometry w cieniu wskazały ponad 20 stopni.
Najcieplej było w Nowym Sączu, gdzie przez dwa dni z rzędu notowano aż 24 stopnie. Co więcej, była to najwyższa temperatura zmierzona w tym mieście po upływie pierwszej dekady października od 2006 roku, czyli aż od 7 lat. Podobny rekord padł też w piątek (11.10) we Wrocławiu, gdzie odnotowano 22 stopnie. W stolicy Dolnego Śląska tak ciepłej drugiej dekady października nie było od 5 lat. Wyjątkowo udana pogoda panowała też na Podhalu i w Tatrach, gdzie termometry w Zakopanem wskazały w cieniu 20 stopni.
Niestety, im dalej na północ Polski, tym miniony weekend był mniej przyjemny. Szczególnie dał się we znaki w województwach północnych i wschodnich, gdzie było pochmurno, a do tego padało, grzmiało i było chłodno. Na Podlasiu temperatura w sobotę (12.10) nie przekroczyła 10 stopni, a więc było o prawie 15 stopni mniej niż w Małopolsce.
Prognozy na następny weekend (19-20.10) również nie są łaskawe dla województw północnych, gdzie będzie się gromadzić najwięcej chmur i spadnie deszcz przy 15 stopniach. Na południu, podobnie jak ostatnio, zapowiada się słonecznie i 20 stopni. To wysoka temperatura jak na kres drugiej dekady października.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda