Joanna Posoch uprawia lawendę w podolsztyńskim Nowym Kawkowie od 2001 roku. Licząca zaledwie 0,5 ha plantacja, znana powszechnie jako Lawendowe Pole, jest ręcznie pielona, pielęgnowana, a lawendowe „żniwa” są o tyle nietypowe, że tę roślinę ścina się najlepiej krawieckimi nożyczkami. Dlatego operacja ta trwa kilkanaście dni i często towarzyszy jej niemałe zainteresowanie turystów.
– W tym roku prowadziliśmy żniwa etapami. Pod koniec czerwca zaczęliśmy ścinać lawendę, gdy jeszcze nie była rozwinięta. Potem ścinaliśmy trochę takiej ledwo-ledwo rozwiniętej. Gdy padało, robiliśmy kilkudniowe przerwy. Teraz na polu rośnie jeszcze trochę roślin, z których chcę zebrać nasiona, dlatego wciąż można cieszyć oczy widokiem lawendowego, pachnącego i kolorowego pola – powiedziała Posoch i dodała, że ścięte rośliny suszą się teraz w suszarni.
Z kwitnących wciąż roślin Posoch będzie zbierać nasiona ręcznie, bo jak wyjaśniła PAP, są one zbyt lekkie, by oddzielać je w wialni.
Właścicielka plantacji przyznała, że lawendzie nie zaszkodziła tegoroczna kapryśna aura – plantacja jest na górce, dlatego nie została podtopiona, za to rośliny były porządnie nawadniane. – W tym roku jestem wyjątkowo zadowolona ze zbiorów, lawenda jest wyjątkowo dorodna, pachnąca – przyznała.
Posoch z lawendy robi żywe i suszone bukiety, antymolowe torebki zapachowe do szaf czy torebek, kremy, olejki, a nawet nalewki, które polecane są przy przeziębieniu. W Kawkowie organizowane są też lawendowe warsztaty, na które uczestnicy zjeżdżają z całego kraju, by się nauczyć jak uprawiać i przetwarzać lawendę.
Źródło: