Wśród 70 wystawców najliczniejszą grupę stanowili dostawcy kwiatów ciętych (przede wszystkich róż i goździków) z Kolumbii, Kenii i Holandii. W oczy rzucały się przede wszystkim imponujących rozmiarów (zarówno pod względem wielkości kwiatów, jak i długości pędów) róże z Ameryki Południowej i to one królowały w hali targowej. Wśród innych gatunków kwiatów ciętych prezentowano m.in. buwardie, eustomy, gerbery, słoneczniki, celozje, dalie, mieczyki oraz egzotyczne storczyki. Nie zabrakło także roślin doniczkowych, ale stanowiły one jednak niszę.
W gronie wystawców przeważali producenci poszukujący nowych rynków zbytu, można się było także zapoznać z ofertą firm pośredniczących w sprzedaży kwiatów. Przedstawiciele tych ostatnich przekonywali, że nie ma dla nich niemożliwych do zrealizowania zamówień i są w stanie sprostać każdemu zleceniu.
Jak podkreślała Anna Małcużyńska z firmy Sigma International, współpracującej z organizatorem wystawy – holenderską organizacją Bureau Sierteelt.nl, tę edycję Flower Expo Polska należy potraktować pilotażowo. – Szkoda, że na targach jest tak mała reprezentacja firm z Polski – mimo naszych wysiłków rodzimi producenci odmawiali uczestnictwa w tej odsłonie targów twierdząc, że najpierw przyjadą się zorientować, jak wyglądają. Mamy nadzieję, że to, co zobaczyli, przekonało ich do uczestnictwa w przyszłym roku – podsumowała A. Małcużyńska.
Wystawcy, z którymi rozmawiałam, podkreślali bardzo dobrą organizację wystawy. Narzekać można było tylko na mniejszą niż się spodziewano liczbę zwiedzających, ale ci przybyli także w mniejszym gronie na wystawę „Zieleń to Życie” w pierwszych dwóch dniach imprezy, co zrzucano na karb niezbyt fortunnego terminu – dwóch pierwszych dni września i rozpoczynającego się roku szkolnego.
Organizatorzy targów Flower Expo Polska zadbali o bogaty program wydarzeń dodatkowych, m.in. liczne pokazy florystyczne oraz seminaria (dotyczące m.in. logistyki w branży ogrodniczej, badań konsumenckich, roli mediów społecznościowych), które zgromadziły licznych słuchaczy.
Słowem podsumowania – dobrze, że zaczęło się coś dziać w branży kwiaciarskiej i zaistniała możliwość pokazania jej potencjału. Szkoda jednak, że zwiedzający nie mieli okazji do zobaczenia asortymentu polskich gospodarstw kwiaciarskich, które mogą się przecież pochwalić wysokiej jakości towarem. Mam jednak nadzieję, że ten niedosyt nie będzie odczuwalny w przyszłym roku.
Tekst i fot. Ilona Sprzączka