Wraz z rosnącym zagrożeniem rozprzestrzeniania się koronowirusa w Polsce i ogłoszeniem stanu epidemii, niemal zamarł handel roślinami ozdobnymi. Na pogarszającą się z dnia na dzień sytuację producentów tego towaru szybko zareagowały organizacje branżowe – Polski Związek Ogrodniczy, Stowarzyszenie Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych i Związek Szkółkarzy Polskich. Kierowane przez nie listy do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego publikowaliśmy na naszym portalu. W trudnym położeniu z dnia na dzień znalazła się większość gospodarstw kwiaciarskich w Polsce.
Targowiska, centra ogrodnicze i sieci handlowe
W wypadku mniejszych gospodarstw kwiaciarskich (o powierzchni poniżej 1 ha), których w Polsce jest ok. 4500, ważnym rynkiem zbytu były pobliskie targowiska. Te jednak – w zdecydowanej większości – zamknięto. Tunele wypełnione są roślinami. Jednocześnie powinniśmy odbierać kolejne partie zamówionych sadzonek i płacić kolejne faktury – informował producent roślin balkonowo-rabatowych spod Łodzi. Moi rozmówcy nie kryli niezgody na pozostawienie w tym samym czasie otwartych sieci handlowych typu „dom i ogród”, które – jak twierdzono – jako pomieszczenia zamknięte i wyposażone w elementy dotykane przez wielu klientów (np. wózki zakupowe) – stanowią większe zagrożenie przenoszenia się koronowirusa. O przywrócenie handlu na targowiskach apelował 25 marca minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Z poważnym problemem muszą się zmierzyć ogrodnicy zaopatrujący duże sieci handlowe, które wstrzymują lub wręcz anulują dostawy roślin ozdobnych do sklepów. W grę wchodzą bardzo duże partie towaru, dla których znalezienie innego odbiorcy w obecnych okolicznościach jest niemożliwe, co wiąże się z ogromnymi stratami.
Centra ogrodnicze pozostają otwarte, jednak zarządzający nimi raczej wstrzymują się od odbierania zamówień. Nieliczne działają „normalnie”. Sygnały dopływające z różnych części kraju są odmienne i trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski. Nie ustała sprzedaż w punktach sprzedaży zlokalizowanych przy gospodarstwach ogrodniczych. Ich właściciele obserwują bardzo umiarkowane zainteresowanie, ale jak twierdzą – to dopiero początek sezonu. Jest spora grupa osób, które z powodu konieczności pozostania w domu, postanowiły odświeżyć swój ogród i przyjeżdżają po rośliny. Udało nam się nam sprzedać wszystkie bratki, czego nawet się nie spodziewaliśmy. Oferujemy już inne gatunki wiosenne, ale popyt na nie jest w tym momencie minimalny. Na to może mieć jednak wpływ silne ochłodzenie, które nam towarzyszy od kilku dni – poinformował producent roślin i właściciel centrum ogrodniczego pod Krakowem.
Handel na giełdach
Hurtowe rynki zbytu w dużych polskich miastach teoretycznie pozostają otwarte. W praktyce – wiele wynajmowanych stanowisk wieje pustką. Nie ma odbiorców, więc nie widzę sensu przyjeżdżania tutaj. Lepiej w tym czasie zająć się sprawami na miejscu w gospodarstwie – powiedział jeden z operatorów giełdy w podwarszawskich Broniszach. Na niektórych giełdach zwiększono środki ostrożności. Takim przykładem jest Wielkopolska Gildia Rolno-Ogrodnicza S.A. w Poznaniu. Wdrożyliśmy zalecenia zwiększające ochronę zdrowia uczestników naszego rynku, zintensyfikowaliśmy dezynfekcję najczęściej używanej infrastruktury. Dodatkowo został powołany Zespół Kryzysowy, który na bieżąco kontroluje sytuację i podejmuje adekwatne działania. Wprowadziliśmy dodatkowe zabezpieczenia ochronne na kasach. Od 13.03.2020 r., od godz. 23:00, wprowadziliśmy przy wjeździe na WGRO S.A. pomiar temperatury ciała bezdotykowym termometrem – poinformowała dr Lucyna Andrzejewska z Działu Kwiatów WGRO S.A. dodając, że handel kwiatami i akcesoriami florystycznymi odbywa się na dotychczasowych zasadach. Jednakże wyraźnie spadł popyt na kwiaty. Wielu naszych klientów z obawy przed koronawirusem zamknęło swoje kwiaciarnie bądź ograniczyło ich działalność tylko do sprzedaży na podstawie zamówień telefonicznych. Spadek popytu na kwiaty pociągnął za sobą spadek podaży roślin ozdobnych z importu. W tej chwili doszedł jeszcze problem transportu roślin z Holandii. Ze względu na kontrole na granicy z Niemcami, transporty spóźniają się nawet kilkanaście godzin. Ceny kwiatów z importu bardzo spadły. Natomiast ceny kwiatów ciętych i roślin krajowych na razie nie uległy istotnym zmianom – oceniła L. Andrzejewska.
Sprzedaż z gospodarstwa
Wiele firm ratuje się w obecnych czasach sprzedażą przez Internet. Czy jednak ta forma handlu sprawdza się w wypadku branży kwiaciarskiej? Rośliny balkonowo-rabatowe znajdują się wprawdzie w ofercie sklepów internetowych, ale nie stanowią jednak trzonu ich asortymentu ani ważnego źródła dochodu – obecnie ich dostępność nie uległa zmianie. Większe ożywienie widać na popularnej platformie sprzedażowej, gdzie producenci roślin – niektórzy zapewne po raz pierwszy w życiu – wystawiają na aukcje np. rośliny dwuletnie. Ważną formą kontaktu z odbiorcami roślin stały się portale społecznościowe. Gospodarstwa kwiaciarskie, które mają swoje profile np. na Facebooku, na bieżąco zamieszczają zdjęcia z produkcji, dając jednocześnie do zrozumienia klientom, że mogą przyjechać po kwiaty. Niektóre firmy uruchomiły dodatkowe usługi, np. klienci mogą zamówić rośliny przez telefon i odebrać skompletowany towar w gospodarstwie lub wybrać ich dostawę do domu. Na portalach społecznościowych aktywnych jest ponadto wiele akcji popularyzujących rośliny ozdobne, co także w pewnym stopniu przyczynia się do pobudzenia sprzedaży (np. widoczne na Facebooku #poczujwiosne, #kupujekwiaty, #greenon, #wlaczzielen, #buyflowersnottoiletpaper). Z kolei firma Royal Brinkman Polska Sp. z o.o. uruchomiła Tablicę Ogrodniczą, gdzie zainteresowani mogą znaleźć lokalnych dostawców kwiatów, owoców i warzyw. Producenci poszukujący lokalnych odbiorców, bądź oferujący swe produkty z usługą dowozu pod drzwi, mogą bezpłatnie zamieszczać na naszej stronie informacje o swoich firmach oraz oferowanym asortymencie. Oczywiście, przy zachowaniu wszelkich możliwych zasad sanitarnych. Zgłosiło się już do nas blisko 100 producentów. Nie pośredniczymy w transakcjach. Chcemy jedynie choćby w ten sposób, wesprzeć rodzimych kwiaciarzy, szkółkarzy i producentów warzyw. Pokazać, że branża nie czeka z założonymi rękami, że jesteśmy w tym wszystkim razem, zależni od siebie. Że musimy się wspierać, bo przecież – jak mówi nasze hasło – wiosna i tak przyjdzie – poinformowała Maria Bogdańska z firmy Royal Brinkman Polska Sp. z o.o.
Rośliny w miastach
Kolejnym kanałem zbytu roślin balkonowo-rabatowych są miasta. Gros zamówień dotyczy gatunków letnich, jednak wiosną chętnie sadzone są na terenach zieleni bratki. Czy nadal? Na dzień dzisiejszy realizujemy zamówienia wynikające z podpisanych wcześniej umów. Natomiast urzędy, odpowiadające za zarządzanie zielenią miejską, z którymi nie zdążyliśmy sfinalizować przetargów, milczą lub wprost informują, że środki na utrzymanie zieleni na razie zostają wstrzymane – poinformował producent roślin ozdobnych spod Krakowa, który od lat realizuje obsadzenia w miastach w całej Polsce.
Ogrodnik z okolic Wrocławia zasygnalizował, że także właściciele restauracji, hoteli i innych miejsc użyteczności publicznej wstrzymują się ze zleceniami obsadzania pojemników. Większość tych miejsc pozostaje zamkniętych, więc nie ma się co dziwić. Z drugiej strony nie należy jeszcze panikować, bo takie zamówienia nie spływały na samym początku sezonu. Trzeba mieć tylko nadzieję, że właściciele tych miejsc nie będą cięli kosztów na roślinnych dekoracjach – stwierdził producent.
Kwiaty cięte
Producenci kwiatów ciętych doświadczają obecnie ogromnych strat. O ile wiele roślin w doniczkach można „przetrzymać” i szukać innych źródeł zbytu, o tyle kwiaty cięte – w wypadku braku odbiorcy – skazane są na kompost. Smutne obrazy wyrzucanych kwiatów na holenderskiej giełdzie kwiatowej obiegły cały świat. Jednymi z najdelikatniejszych kwiaciarskich produktów są tulipany. Jak poinformowali jedni z największych producentów tych roślin w Polsce (ich gospodarstwo znajduje się pod Warszawą), znaleźli się oni w bardzo trudnym położeniu. Handel na rynkach hurtowych nie istnieje, nie sprzedajemy kwiatów do kwiaciarni, których wiele po prostu zamknięto, a te, które funkcjonują, zamawiają śladowe ilości towaru. Na szczęście nasz kontrahent – jedna z sieci, oferująca także kwiaty cięte – nie wycofał się z zamówień i część wyprodukowanych roślin udaje nam się sprzedać tym kanałem zbytu. Uruchomiliśmy wyjątkowo nietypową w naszym wypadku sprzedaż roślin z gospodarstwa – z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Przed wejściem na teren firmy znajduje się samoobsługowe stoisko – klient może wybrać sobie zapakowane w pęczki tulipany, a należną kwotę wrzucić do skrzynki. Biorąc pod uwagę skalę naszej produkcji to kropla w morzu potrzeb, ale kto nie walczy – jest przegranym – skonstatowała producentka.
Rynek kwiatów ciętych znajduje się w złym położeniu również (a może przede wszystkim) z innego powodu – odwoływanych ślubów, wesel i innych uroczystości, którym towarzyszą kwiaty.