– Już na przełomie stycznia i lutego winnicom zaszkodził utrzymujący się przez kilka dni mróz sięgający miejscami nawet minus 30 stopni – powiedziała we wtorek Wawro. W kwietniu i maju kolejnych zniszczeń dokonały przymrozki.
Zimowe mrozy nie zaszkodziły tylko winnicom położonym w najlepszych lokalizacjach, a także odporniejszym odmianom, polecanym dla Podkarpacia. – Gorzej było z majowymi przymrozkami. Pąki i młode zielone pędy, nawet te z odmian odporniejszych, już się przed mrozem nie obroniły. W niektórych winnicach zbiorów w tym roku praktycznie nie będzie – zauważyła Wawro.
Zdaniem prezes fundacji „Galicja Vitis”, wrześniowa aura nadal nie rozpieszcza winiarzy. – Winobranie ruszy za tydzień lub dwa, a padające teraz deszcze nie pozwalają owocom nabierać cukru przed zbiorami – mówiła prezes.
W jej ocenie, z tegorocznych zbiorów będzie mniej wina, ale może być dobrej jakości. – Można się także spodziewać, że niektórzy winiarze podniosą cenę, by choć częściowo zrekompensować poniesione straty – zaznaczyła.
Podkreśliła, że winiarstwo jest działalnością kosztowną i obarczoną dużym ryzykiem. – Założenie jednego hektara winnicy stanowi koszt blisko 100 tys. zł. Drugie tyle winiarz musi zainwestować w przetwórnię. Kilka tysięcy rocznie kosztuje także bieżące utrzymanie winnicy – wskazała. Dodała, że w dobrym roczniku winiarz z hektara produkuje 8-10 tys. butelek.
Wawro zwróciła uwagę, rok 2017 jest „także trudny dla wielu winnic w krajach zachodnich i południowych z powodu przymrozków wiosennych oraz opadów gradu”.
Na Podkarpaciu jest ok. 150 winnic, które zajmują łącznie 150 ha. W tej statystyce ujęte są także małe winnice przydomowe. 30 podkarpackich winnic oficjalnie sprzedaje już swoje wino. Przeciętne gospodarstwo winiarskie na Podkarpaciu rzadko przekracza jeden hektar powierzchni. Przeważają odmiany odporniejsze, sprawdzone w lokalnym klimacie, m.in. seyval blanc, hibernal, bianca, jutrzenka, johanniter na białe wina; rondo, regent, marechal foch i leon millot na czerwone.
Źródło: