Biznes na ekologii

Tradycyjnie co roku, w terminie najbliższym kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego, GP Bio-Food Roztocze Sp. z o.o. oraz firma BioConcept-Gardenia Sp. z o.o. organizują konferencję ekologiczną połączoną ze szkoleniem ogrodników współpracujących z organizatorami. W tym roku doroczne spotkanie odbyło się 24 stycznia w Różańcu.
Bliskość daty z kolejną – 152 rocznicą zrywu narodowego przeciwko Rosji – podkreślał Piotr Puchalski (fot. 1), prezes zarządu GP Bio-Food Roztocze, wykorzystując liczne zgromadzenie ogrodników (fot. na czołówce tekstu) przypominając to wydarzenie historyczne. 

Fot. 1. Piotr Puchalski

Mariusz Krystian Kuśmierek (fot. 3) wiceprezes BioConcept-Gardenia Sp. z o.o. podsumowując miniony sezon produkcyjny podkreślał konieczność organizowania corocznych szkoleń, aby ugruntować lub zdobyć wiedzę. Tegoroczne wykorzystał także w celu oznajmienia decyzji zarządu reprezentowanej przez siebie firmy – postanowiła ona corocznie honorować producentów surowca. Dostarczający owoce i warzywa do BioConcept-Gardenia (obecnie jest to około 800 ogrodników) będą oceniani pod kątem rozwoju i dywersyfikacji produkcji, jakości surowca oraz lojalności. Pula nagród pieniężnych wynosi łącznie 10 tys. zł. Nagrodzonymi za 2014 r. zostali: Stanisław Soboń (I miejsce), Jan Duma (II) i Elżbieta Goch (III).

Fot. 3. Mariusz Kuśmierek

Zapraszani do Różańca specjaliści każdego roku zapoznają roztoczańskich producentów ekologicznych owoców i warzyw z najnowszą wiedzą pozyskaną w zakresach: uprawy, hodowli odmian nadających się do ekologicznego wykorzystania (czyli o podwyższonych cechach odporności na choroby i szkodniki, ale satysfakcjonująco plennych), zabezpieczenia przed agrofagami, ekonomiki produkcji.

O powodzeniach w uprawie oraz o zagrożeniach jagodowych plantacji rejonu Lubelszczyzny informował dr Paweł Krawiec (fot. 4) z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Produkcja w tej części Polski nie jest łatwa. Największe problemy sadownicy mają każdego roku z anomaliami pogodowymi. O ile rok 2013 był suchy i plantacje wymagały nawadniania, o tyle 2014 doświadczył ogrodników obfitymi, praktycznie nieprzerwanymi opadami. W efekcie notowano liczne podtopienia upraw. Rośliny wzrastające w czasowo beztlenowych warunkach słabo plonowały, niektóre zamarły. I chociaż stresowe warunki kiedyś mijają, to niestety w tym roku następstwem było wystąpienie po raz pierwszy na Lubelszczyźnie nowej choroby – zgnilizny korzeni malin, spowodowanej przez Phytophthora spp. Jaki dokładnie gatunek z rodzaju grzybopodobnego patogenu należącego do typu Lęgniowe (Oomycota) gromady Oomycetes wystąpił na malinach – trwają badania. Przyczyną rozpowszechnienia się tego patogenu, którego nie ma czym zwalczać nawet w konwencjonalnych uprawach malin (nie ma zarejestrowanych fungicydów), była właśnie nadmierna wilgotność podłoża. Zoospory (zarodniki wiciowe) łatwo przemieszczały się z wodami opadowymi na kolejne plantacje porażając osłabione/podduszone rośliny. Charakterystycznymi objawami infekcji były – pastorałowato przewisający wierzchołek pędu oraz zbrązowiałe, gnijące, cuchnące korzenie.

Fot. 4. Paweł Krawiec

P. Krawiec przekazał także jeszcze jedną fatalną widomość. Kontrole plantacji malin plonujących na pędach jednorocznych, zlokalizowanych w południowo-wschodniej Polsce są w bardzo złej kondycji zdrowotnej – praktycznie 70% wymaga likwidacji. Przyczyną tego stanu jest zawirusowanie roślin. Stwierdzono na nich wirusy: krzaczastej karłowatości maliny (RBDV), plamistości liści maliny (RLBV), żółtaczki nerwów liści maliny (RYNV) lub kompleksowe występowanie kilku wirusów jednocześnie. 

 

[NEW_PAGE]

Walka z tymi chorobami polega głównie na likwidowaniu źródeł i zapobieganiu rozprzestrzeniania chorób. Jeśli wirusy są rozpowszechniane przez wektory – szkodniki, które wraz ze śliną przenoszą sprawcę choroby na kolejne rośliny, likwidacja wektorów może być skuteczna. Jak tego dokonać, instruował zebranych w Różańcu dr Michał Pniak (fot. 5) z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Prezentował on preparaty pochodzenia roślinnego lub mineralnego (z ubocznym pozytywnym działaniem ograniczającym populacje mszyc i szpecieli), które mogą być wykorzystywane w uprawach ekologicznych. W przypadku, gdy wirus rozprzestrzeniany jest z pyłkiem kwiatowym (tak dzieje się z RBDV), sprawa jest znacznie trudniejsza. Jedynym panaceum jest wykorzystywanie do nasadzeń kwalifikowanych, pewnych pod względem fitosanitarnym, wolnym od chorób sadzonek. 

Fot. 5. Michał Pniak

O tym, jak taki materiał nasadzeniowy uzyskuje szkółkarz mówiła dr Agnieszka Orzeł (fot. 6) z firmy Niwa Hodowla Roślin Jagodowych Sp. z o.o. W jej wystąpieniu nie brakowało także informacji o nowych, perspektywicznych odmianach polskiej hodowli: truskawek, malin (w tym różnokolorowych), jeżyn, odpornych na działanie niskiej temperatury czy agrofagi (czyli mogących stanowić nasadzenia ekologiczne), o podwyższonych cechach prozdrowotnych oraz oczywiście plennych.

Fot. 6. Agnieszka Orzeł

O tym, czy uprawa na zasadach ekologicznych może być opłacalna dowodził dr Dariusz Paszko (fot. 7) z Zakładu Ekonomiki Ogrodnictwa UP w Lublinie. Przedstawił on wszelkie koszty związane z ekologiczną uprawą (pozyskane w badaniach własnych oraz z danych otrzymanych od organizatorów Różanieckiego spotkania), pielęgnacją i zbiorem truskawek (z szypułką i odszypułkowanych) w porównaniu z konwencjonalną produkcją. 

Fot. 7. Dariusz Paszko

Tekst i zdjęcia: Katarzyna Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSpadek ruchu – niewielki
Następny artykułOdszedł profesor Henryk Skąpski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.